x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Oczywiście każdy ma prawo do własnego zdania – mnie po prostu do bólu przypominało dwie serie, o których wspomniałem wcześniej, innym może przypominać co innego. Dla mnie akurat(lubię haremy/ecchi i obejrzałem ich trochę) nie miała zbyt wiele do zaoferowania, ponieważ kojarzy mi się fabularnie i według konceptu z seriami sprzed dekady, które wyczerpały zasób pewnych schematów niekoniecznie wartych powielania.
PS. Strasznie nie lubię słowa bajka w odniesieniu do anime, kojarzy mi się z muminkami albo gumisiami :)
Styl kreski mógłby być nieco lepszy(jest podobny do komedii szkolnych z nastawieniem dla młodszego widza) ale da się przeboleć.
Zapowiada się całkiem ciekawie.
Oryginalny koncept, jednak fabuła i postaci niekoniecznie...
Niesamowicie podobał mi się koncept działania magii – w końcu coś, co nie opiera się na zwykłym rzucaniu fireballi na lewo i prawo, tylko dopracowany(do pewnego stopnia) system magiczny oparty na logicznych zasadach i przede wszystkim wytłumaczony(nie, żeby miało to jakieś większe znaczenie – ponieważ elita magów wyciągała z rękawów coraz to nowsze czary zawsze jakoś cudownie dopasowując się do sytuacji). Pomijając kilka kwestii, które nie do końca mi się podobały – był to naprawdę interesujący koncept, na którym było warto oprzeć jakąś powieść, tylko niekoniecznie w japońskim wydaniu…
Fabuła – oparta na kilku chapterach, w których na sam koniec i tak niewiele wiadomo, co prawda starano się tłumaczyć widzowi zależności, powiązania klanów, stanowiska itd. jednak w tym natłoku informacji ogólnych z uniwersum po drodze gdzieś zagubiła się najważniejsza kwestia – czyli wytłumaczenie dlaczego właśnie działo się tak, a nie inaczej. W tym momencie oczywiście mógłby ktoś mnie zastopować i powiedzieć „przecież opisano cały konflikt i pozycję obu stron” – tak, jednak oglądając tą serię mimo wszystko ma się wrażenie, jakby całość ugrzęzła pomiędzy czymś poważniejszym, a zwykłą serią o licealistach, których jest na pęczki.
Bohaterowie. Przede wszystkim było ich po prostu za dużo – przez ten natłok wszyscy nie licząc Shiby wyglądali jak postacie drugoplanowe. Gdzieś tam opisywali umiejętności poszczególnych postaci, ich pochodzenie itd. – jednak charakterystyka nadal była co najwyżej na poziomie akceptowalnym. W zasadzie tylko dwie postacie zapadły mi w pamięć(bo szczerze mówiąc, do końca oglądania serii ciężko było mi wszystkich rozróżnić, co rzadko mi się zdarza):
Tatsuya – po pierwsze wyidealizowany stereotypowy „wojownik doskonały”, po drugie – ktoś na jednym z for bardzo krótko i celnie opisał jego postać:
kliknij: ukryte
- Shiba, jesteś taki suuuuper!
- Nie dbam o to…
- Shiba zrób mi dziecko!
- Nic mnie nie obchodzi!
Nieco skrajne podejście względem jego postaci, jednak nie mógłbym go lepiej opisać :)
Miyuki – ciężko nie zauważyć, że Tatsuya był dla niej kimś więcej niż bratem. W seriach komediowych czy ecchi ma to jeszcze jakiś sens, bo zatrzymuje się to w pewnych granicach i ewentualnie wynikają z tego jakieś zabawne sytuacje – tutaj było to zwyczajnie niepotrzebne.
Pomiędzy resztą postaci było widać jakieś rozwijanie stosunków, zawieranie przyjaźni itd. co było dobrym rozwiązaniem, jednak koniec końców przy tak przeciętnej charakterystyce postaci zwyczajnie niespecjalnie mnie to zainteresowało.
Szczerze powiedziawszy jest to najlepsza seria z magią, jaką oglądałem od dłuższego czasu(wcześniej przychodzi mi chyba tylko na myśl koncept magii fantasy ze slayersów), spodziewałem się wielkiego przełomu i miałem szczerą nadzieję, że seria znajdzie się w mojej topce, niestety do niej się nie kwalifikuje – na pewno zapamiętam tytuł ze względu na doskonały koncept magiczny ale w zasadzie na tym się całość kończy.
Komu polecić? Fanom serii wyrwanych z głównego nurtu, jeśli chodzi o filar‑koncept, jednak nie powinni się spodziewać cudów po samej serii – nadal jest to tytuł traktujący o super‑licealistach, tylko z nieco „poważniejszym” zabarwieniem. Należy również zwrócić uwagę na to, że jest dużo „technicznej” gadaniny, więc nie jest to raczej tytuł na rozluźnienie, czy przerwę w czymś innym i na pewno nie jest to coś, co dałoby się obejrzeć jednym ciągiem.
Podsumowując seria była całkiem niezła, jednak do dobrej/doskonałej brakuje jej jeszcze dużo. Warta zobaczenia choćby ze względu na oryginalny koncept magiczny ale względem fabuły/bohaterów nie ma fajerwerków. Ode mnie nieco wyciągnięte 7/10
Połączenie Zero no Tsukaima z Seikoku no Dragonar, jeszcze kilka lat temu(jeśli nie dalej) mogłoby odnieść jakiś sukces jednak na dzień dzisiejszy seria nie ma w zasadzie nic do zaoferowania, poza względnie dobrą kreską(dość „cukierkową”).
Fanserwis na granicy dobrego smaku, plot dość przeciętny i powielone znane schematy(zwłaszcza główna bohaterka do bólu przypomina tą z ZNT).
Nawet jako fan harem/ecchi mogę powiedzieć, że było to dość przeciętne – szczerze zdziwiłbym się, gdyby wyszedł drugi sezon ;p
Czy warto obejrzeć? Niespecjalnie. Ewentualnie jeśli ktoś lubuje się w haremówkach‑fantasy i nie wymaga od serii zbyt wiele.
Ode mnie wyciągnięte 5/10.
Ode mnie 5/10.
Żadnych większych dramatów, wątków romantycznych, ani zwrotów akcji – po prostu przygody „miastowego na wsi” według japończyków w komediowej oprawie i to faktycznie takiej, przy której pojawia się uśmiech na twarzy.
Dalej nie rozumiem istoty sztuki japońskiej kaligrafii i pewnie nigdy nie dam rady zrozumieć ale w żaden sposób nie przeszkadzało to przy mile spędzonych chwilach nad Barakamonem.
Ode mnie mocne 7/10.
Przykry jest trochę fakt, że kliknij: ukryte pokazano widzom zaledwie zalążek ogromnego świata(oglądając ostatni odcinek poczułem się, jakbym obejrzał naprawdę niewielką część przygód) i był to powiedzmy, że wstęp do ogromnej sagi(na miarę One Piece, jeśli nie większej), która najprawdopodobniej nie zostanie zekranizowana przez następną dekadę sądząc po progresie mangi…
Nie mniej jestem naprawdę zadowolony z nowej odsłony HxH, była to naprawdę przyjemna przygodówka(pomijając kilka „ale”) przystępna dla szerokiego grona widzów, będę miło wspominał tą serię po latach.
Jedyna co zabolało mnie, to kliknij: ukryte końcówka – byłem pewien, że tak się zakończy ale przykro tak czekać na nieuniknione, trochę żal zrobiło mi się Chiyo :\
Chętnie obejrzałbym kontynuację, jeśli będzie planowana :)
Podziękował za info, zwłaszcza dobrze wiedzieć od kiedy kończył się materiał z anime.
Najbardziej co mnie rozdrażniło, to ilość cenzury – seria jest ewidentnie przeznaczona dla starszej widowni, jednak mimo wszystko próbowano wszystko cenzurować, jak w nieco brutalniejszym shounenie.
Brutalny świat, w którym ghoule pożywiają się ludźmi, nawet nie raz strach wyjść z domu – i akcja serii skupia się na najspokojniejszych z ugrupowań i do tego na przeciętnym bohaterze, który po prostu przypadkowo źle trafił, brzmi raczej jak podstawka pod jakiś shounen. Jednak nie czepiając się już samej koncepcji serii(z tego, co czytałem to adaptacja względem mangi była strasznie pourywana), to brakowało mi klimatu brutalności świata, w którym żyli bohaterowie – w pewnym sensie próbowano tu wcisnąć „normalną” codzienność i dzielić na grupy „lepszych i gorszych” w poczuciu moralności, może nie jestem tyle zły, co raczej rozczarowany podejściem.
Grafiki i oprawy dźwiękowej nie można się uczepić – pomimo, że akcja często sprowadzała się do pomniejszych wydarzeń kliknij: ukryte w kawiarni, to również dla kontrastu akcja przenosiła się w ciemne ulice, czy jakieś przedmieścia.
W grupie tego typu serii akurat Shiki wygrywa tutaj pod praktycznie każdym względem. Czego najbardziej brakowało w Tokyo Ghoul? Najprawdopodobniej rozciągnięcia całości na 20+ odcinków bez pośpiechu i nieco większej staranności przy wytłumaczeniu widzowi sytuacji i wątków.
W obecnym układzie serię uznaje po prostu za „urwaną” i przez to nie jestem w stanie wystawić więcej, niż 7/10.
Swoją drogą, pytanie do bardziej obeznanych w temacie – kliknij: ukryte manga faktycznie kończy się ewidentnie w tym samym momencie, co anime bez planów na kontynuację?
Przede wszystkim podoba mi się wszechobecna przemoc – oczywiście sam koncept jest nieco wyolbrzymiony(no ale w shounenach postacie złe, po prostu muszą być „bardzo złe” i rzadko kiedy są od tego odstępstwa) i nie ma tutaj biegania na pomoc uciśnionym wieśniakom(generalnie nie mam nic przeciwko temu), tylko akcje są planowane stopniowo i z głową(przynajmniej w większości), tak samo dążenie do głównego celu.
Niektórym może przeszkadzać humor wciśnięty w tego typu serię(czy to psuje klimat, czy co innego) – mnie szczerze mówiąc się podoba, momentami daje co prawda zbyt duży kontrast ale jeśli mam dobrą okazję do pośmiania się, to narzekać nie będę :)
W tym momencie jestem po 9tym odcinku i jestem naprawdę zadowolony. Co prawda spodziewałem się kliknij: ukryte nieco innej relacji pomiędzy Esdeth i Tatsumim(od samego początku byłem przekonany, że trafi na Tatsumiego) ale może być zabawnie :)
Po jakimś czasie naczytałem się w sieci wielu pozytywnych komentarzy i nie mogłem zrozumieć, co takiego widzieli w tej serii. W każdym razie postanowiłem dać drugą szansę, jeśli faktycznie jest dużo humoru, to będzie warto.
Ogólnie nie narzekam, nie ma tutaj grupowego natarcia na jedną bohaterkę(odwrotność haremu?), czyli tego, czego najbardziej się obawiałem. Humor faktycznie jest i momentami nawet zdarzało mi się trochę pośmiać ale znów nie jest też aż tak cudownie, jak się naczytałem :)
Generalnie jest to całkiem pogodna historia z dość dużą dozą humoru i przyjemnymi bohaterami, ogląda się całkiem ciekawie(na chwilę obecną jestem po 5 odcinku) i na pewno dam szansę. Tylko dalej nie jestem pewien, czy faktycznie można zaliczyć serię do widowni shounen.
Tak jak wcześniej pisałem, był to mój pierwszy romans i odebrałem to na swój własny sposób ale chętnie wytłumaczę dlaczego właśnie tak napisałem o Yuzuki, a nie inaczej.
kliknij: ukryte Najbardziej nie pasowała mi jedna rzecz – po uświadomieniu sobie uczuć przez Haruto byli ze sobą przez jakiś czas, następnie Yuzuki z jakiegoś powodu wyjechała do Tokio – śledziłem całość bardzo uważnie i nigdzie nikt nie wytłumaczył, dlaczego musiała wyjechać. Na pierwszy rzut oka wyglądało to po prostu jak zwykłe widzimisie. Już nawet jednak pomijając tą kwestię, obaj byli w sobie bardzo zakochani, jednak ona po przyjeździe do Tokio utworzyła jakiś dystans do Haruto i została dziewczyną Kyousuke – oczywiście związek na odległość zawsze tworzy jakiś większy lub mniejszy dystans ale ona z jakiegoś powodu świadomie go powiększyła w pewien sposób odrzucając uczucia Haruto z dalej niewiadomego powodu. Nawet nie miała odwagi na jakiekolwiek wytłumaczenia – mogłoby to być co najwyżej jakieś ślepe poczucie powinności(będzie lepiej, jeśli po prostu „o niczym nie będzie wiedział”). W moim mniemaniu jej problemy wynikały tylko i wyłącznie z wyborów przez nią podjętych.
Być może problemem tutaj nie było samo zachowanie Yuzuki, tylko przedstawienie przez autorów jej postaci, brak wyjaśnień, czy chociażby rozwinięć fabularnych prowadzących do jej wyborów – bo tak naprawdę o samej niej było naprawdę niewiele poza tym, że od początku kochała się w Haruto. Oglądając serię czułem się, jakby autorzy z specjalnie nie chcieli przybliżać jej postaci ogółem, tylko ukierunkowali jej zachowanie pod to, co i tak miało się stać koniec końców.
Oczywiście jestem też świadom, że gdyby po prostu została od początku w hiroshimie, to nie byłoby materiału na dalszą historię ale jeśli autor prowadzi w ten sposób fabułę, to powinien również dać do zrozumienia widzowi dlaczego właśnie coś dzieje się w ten sposób, a nie inny. Dla mnie pozostało zbyt wiele pytań(być może manga wyjaśnia nieco więcej ale szczerze mówiąc nie mam ochoty zagłębiać się w shounen‑mangę :) ).
Po 4 odcinkach
Dwa – w pierwszym odcinku pokazali ekipę z Gai‑Rei Zero i jeśli faktycznie wynika to z lenistwa autora, to jestem trochę zawiedziony(już nawet w jakiś sposób można by to chociaż połączyć z uniwersum albo zrobić z tego alternatywną rzeczywistość), z drugiej strony można by to potraktować jako easter‑egg…
Póki co nie jest źle ale też jakoś specjalnie nie przekonuje do siebie, autor tworząc zupełnie inny tytuł stosuje schematy, które wykorzystał już wcześniej – faktycznie miałoby to sens, gdyby były one warte powielania. Oczywiście jeśli ktoś nie oglądał wcześniej Gai‑Rei, to może na to przymknąć oko ale chyba nie w tym rzecz. Jest jakaś fabuła i powoli się rozwija – nie w jakoś zastraszającym tempie(jak na serię 12‑odcinkową) ale zobaczymy. Charakterystyka postaci też jakoś nie powala(ponownie na pierwszym planie walczący licealiści) a szkoda, bo mógłby być to element kluczowy dla serii.
Póki co dam szansę i mam nadzieję, na pozytywne zaskoczenie.
Często widząc różne sytuacje/sceny nie mogłem się nadziwić, jednocześnie śmiejąc się z absurdalnej wręcz otoczki całości, bo w prawdziwym świecie raczej co najwyżej dać jako porównanie(łowcy promocji?).
Co ciekawe – jest masa motywów ecchi(dziwię się, że nie ma tagu pod serią), choć znowu nie ma żadnego wyraźnego wątku romantycznego, ciężko znaleźć serie w takim stylu. W tym przypadku wyszło to akurat na dobre, bo przy tak niewielkiej ilości materiału zapewne pojawiłaby się niedokończona historia, jeśli jeszcze do tego dołączyć by jakiś romans.
Żałuję tylko trochę, że kliknij: ukryte relacje pomiędzy postaciami nie były trochę bardziej złożone, co prawda dzięki swojej dumie i zasadom postacie integrowały się na swój sposób ale i bywało to momentami męczące, jakby przez cały rok dzień w dzień myśleli tylko o tych kilku minutach w supermarkecie.
Nie sądziłem, że dam radę się wciągnąć w tego typu komedię ale to 12 odcinków poleciało jak z bicza i jestem naprawdę zadowolony( kliknij: ukryte choć znów wątek „orthos” był nieco mniej interesujący).
Generalnie mogę polecić każdemu, kto ma ochotę na absurdalną komedię, z dość przemyślanym humorem i przy okazji chciałby zobaczyć nieco efektywnych walk.
Ode mnie mocne 8/10.
Z reguły staram się nie analizować pewnych rzeczy, które stanową filar pod serię ale tutaj jakoś nie mogłem pozbyć się kilku myśli:
1. Facet zostaje siłą zaciągnięty do obcego świata, z czasem się zadomowił i spodobało mu się ale przez chwilę nie zmartwił się myślą, że jego rodzice/przyjaciele itd. z pierwszego świata zamartwiali się na śmierć – ot co koleś wyszedł do szkoły i nie wrócił przez następne dwa lata. Nie było nawet pojedynczej sceny, w której wziąłby to pod uwagę. Rozumiem też, że „magiczne” przenosiny do innych światów spotyka się dość często w różnych seriach i podchodzi się do tego na różne sposoby(zazwyczaj pomija się tą kwestię bardzo szybko) ale to znowu nie było tak, że nie mógłby jakoś wrócić i wyjaśnić sytuację lub choćby dać znak życia…
kliknij: ukryte 2. Po kiego wała robić z kilku‑sezonowej serii harem, skoro już praktycznie pod koniec pierwszego sezonu wiadomo, kto będzie „wybranką”(można powiedzieć, że było już potwierdzone) – jeszcze usilnie później próbowali wciskać wątek miłosny, tak jakby miał jakiekolwiek znaczenie… jeśli faktycznie robi się harem z wątkiem miłosnym, to powinno trzymać się jakieś pozory, zamiast wiecznych podchodów marudnej tsundere -_-
3. Zajumany myśliwiec z ostatniego odcinka – chłopak wkrada się do bazy wojskowej i kradnie uzbrojony w rakiety samolot, wtf? Rozumiem tutaj potrzebę bohaterskiego wejścia itd. ale ma się wrażenie, jakby takie maszyny stały za każdym rogiem tylko do wzięcia… już w ogóle pomijając kwestię manewrowania w tym myśliwcu, czy starszym samolocie, który dorwał wcześniej, zaginanie praw fizyki :)
Bohaterowie dość przeciętni, właściwie ciężko byłoby tutaj doszukać się kogoś z nieco bardziej oryginalną charakterystyką – ale zapewne raz, że jest to seria rozrywkowa i nie ma się tego co spodziewać, a dwa, że seria/manga mają już dobre kilka lat na karku i postacie były kreowane według „starych standardów”.
Cieszę się najbardziej z jednej rzeczy, od dawna nie obejrzałem przygodówki, która zostałaby odpowiednio(lub w ogóle) zakończona – tutaj co prawda trwało to 6 lat ale udało im się :)
Seria przeznaczona typowo dla nastolatków – dużo fanserwisu, oklepane motywy ecchi, niezbyt skomplikowane wątki fabularne i łatwa w odbiorze. Po serii rozrywkowej nie powinno spodziewać się niczego więcej, jednak znowu przy innych przygodówkach(które oglądam okazjonalnie) bawiłem się o wiele lepiej, a jeśli chodzi o same haremy, to wolę zabrać się za coś choćby zabawniejszego i dającego kliknij: ukryte cień szansy na inny wybór, niż ten „oczywisty”. Nie mówię znów, że seria była jakaś kompletnie spalona – tylko nie bardzo rozumiem, dlaczego ciągnęli to przez tyle lat, skoro mogliby zakończyć już wcześniej z przytupem i bez tej całej schematyczności – osobiście nie odczułem zbyt wielkiej różnicy pomiędzy pierwszym, a ostatnim(i każdym innym) sezonem.
Jeśli miałbym komuś polecić, to najpierw na pewno znalazłbym kilka innych tytułów i ZnT(całościowo) znalazłby się raczej gdzieś przy końcu – nie dlatego, że jest słaby, tylko znów niekoniecznie jest to seria, do której warto byłoby ustalić jakiś priorytet. Co najwyżej w przerwie pomiędzy czymś innym poważniejszym i tylko w przypadku, jeśli komuś nie przeszkadza „rasowa” tsundere na pierwszym planie.
Ode mnie ocena całego ZnT – 5/10 i wystawiona z czystym sumieniem.
Zaczynając od jednej rzeczy, której nienawidzę w anime – czyli wprowadzanie „końcówki” fabuły na sam początek, następnie przez resztę czasu tłumaczenie dlaczego i po co. Owszem, są serie i filmy gdzie się to sprawdza ale musi to być faktycznie tak poprowadzone, że w ogóle ma sens taki „zabieg” i widz nie czuje się, jakby autorzy trzymali go na siłę do końca.
Bohaterowie – Yomi byłem bardziej zaintrygowany jeszcze przed wytłumaczeniem jej sytuacji, później była mi po prostu obojętna, zazwyczaj jest to na odwrót. Kagura przeciętna do bólu, podobnych męskich postaci w shonenach na pęczki. Rzadko zdarza mi się przykuwać większą uwagę do postaci drugoplanowych – jednak tutaj, pomimo niewielkiego czasu „na ekranie” w porównaniu do głównych postaci, to byli całkiem interesujący(mowa głównie o kliknij: ukryte zespole pod nadzorem ministerstwa środowiska)
Co mnie poirytowało najbardziej:
1. kliknij: ukryte Ministerstwo obrony jest jak najbardziej zrozumiałe ale gdy usłyszałem, że nadzór również trzyma „ministerstwo środowiska”, to wydało mi się to po prostu komiczne… niby to jakoś można by powiązać ale nadal jest to po prostu „dziwny” pomysł, wystarczyłoby stworzyć nową niezależną agencję i nie wyglądałoby to tak absurdalnie – po prostu nie jestem w stanie wziąć na poważnie jednostek specjalnych biegających z bronią palną i mieczami pod nadzorem „ministerstwa środowiska” – nie wiem, czy to jakiś byk w tłumaczeniu ale jeśli faktycznie wszystko się zgadzało, to raczej nie pozazdrościłbym wyobraźni twórcom. Może się trochę czepiam ale takie kwestie warto przemyśleć.
2. kliknij: ukryte Szefowa na wózku i jej umiejętności bojowe, skojarzyło mi się zaraz z GrindHouse: Planet Terror i wcale nie w pozytywny sposób.
3. Przeciętna kreska, momentami nawet uboga.
4. Dramat – w ogóle tego nie poczułem… kliknij: ukryte cała ta budowa relacji dziewczyn i reszty, tragiczne wydarzenia itd. – miałem trochę wrażenie, jakby autorzy próbowali wcisnąć to na siłę. Być może się mylę, choć znów było to coś, po czym spodziewałem się o wiele więcej.
5. kliknij: ukryte Super unikalne i mocne święte bestie – każda z nich potrafiła wykonać tylko jeden atak… może już niekoniecznie chodziło o to, aby wyciągać co raz to nowsze ataki z rękawa ale przeciwnik wykonujący pojedynczy atak działa dość schematycznie i raczej na dłuższą metę nie byłby trudnym przeciwnikiem…
Oczywiście nie było to znowu tak, że cała seria mi się nie podobała – pojawiły się nawet elementy komediowe, które może nie wywołały salwy śmiechu ale były „mile widziane”, przez co całość była przyjemniejsza w odbiorze. Postaci drugoplanowe dodały również smaczku całej serii – pojawiały się od czasu do czasu na ekranie i nawet mógłbym powiedzieć, że każda z tych postaci miała całkiem rozbudowaną charakterystykę. No i poza tym to tylko 12 odcinków – także znów całość jakoś specjalnie się nie dłużyła, choć na pewno dałoby się to zrobić o wiele lepiej.
Spodziewałem się o wiele więcej po ocenach i opiniach, koniec końców wyszło na trochę lepszą serię akcji z dozą dramatu ale nic, o czym warto byłoby wspomnieć komuś polecając jakieś konkretne tytuły.
6/10
Najbardziej irytowały mnie dwie rzeczy – kliknij: ukryte po pierwsze postać Marii, strasznie irytująca, do tego ten podkład głosowy… po drugie wciśnięcie postaci na wzór z Ore no Imouto ga Konnani Kawaii Wake ga Nai(mowa o siostrze Kodaki, która przypominała Ruri z serii, o której wspomniałem powyżej), nie było to ani zabawne, ani specjalnie interesujące, no ale cóż. Jeśli miałbym się jeszcze głębiej doszukiwać – to postać chłopca bawiącego się w dziewczęce przebieranki, było już kilka razy w różnych seriach i niespecjalnie się to sprawdza(może momentami bywało w Baka to Test to Shoukanjuu ale to faktycznie trzeba jeszcze jakoś zgrabnie dorzucić trochę żartów z głową zamiast „do twarzy ci z tym”).
Jeśli chodzi o samą fabułę – był jakiś tam wątek główny(którego raczej wiele nie było), przez większość serii oglądamy praktycznie tylko codzienne zajęcia klubu przyjaciół, może tylko ze 2‑3 odcinki są skupione na właściwym wątku. Nie ma jednak czego się czepiać, jako seria rozrywkowa spełnia swoje zadanie i wcale nie odrzuca pomniejszymi błędami, nawet tym, że jest dość przewidywalne :)
Mały Easter Egg – kliknij: ukryte w 11 odcinku przy scenie z przypomnieniem pobytu Riki na Comiket(czy jak to się tam nazywa w Japonii) był krótki urywek z postaciami z Ore no Imouto ga Konnani Kawaii Wake ga Nai, taki całkiem miły smaczek :)
Zdecydowanie jestem przekonany do obejrzenia kontynuacji i serię polecam wszystkim, którzy mają ochotę na lekką komedię bez wyraźnego wątku miłosnego.
Ode mnie mocne 7/10.
Postacie są przeciętne, główny bohater mało interesujący, fabuły nie ma żadnej, graficznie również wypada przeciętnie, nadmiar fanserwisu – nie jest to nic nowego w seriach rozrywkowych ale tutaj zabrakło przede wszystkim dwóch rzeczy – czyli odpowiedniego dla tego typu serii humoru i pomysłu na przeprowadzenie całości(masa fillerów), w obecnej formie jest to naprawdę przeciętna haremówka, którą lepiej pominąć i poświęcić nieco więcej czasu na poszukanie czegoś lepszego.
Moim zdaniem nawet jako seria rozrywkowa niespecjalnie zdaje egzamin, jest co najmniej kilka innych serii, przy których faktycznie można wykazać choćby cień zainteresowania.
Co prawda było kilka odcinków, przy których nie było aż tak źle – co więcej, oglądało się nawet przyjemnie ale kilka spośród 26 to niestety trochę za mało :\
Zapowiada się całkiem interesująco(nie licząc motywu kurczaków…), okruchy życia, być może trochę dramatu i prawdopodobnie też trójkąt(lub wielokąt) romantyczny – więcej nie wymagam od serii tego typu.
Wydaje mi się również, że Touko będzie w centrum i będzie również przez nią kilka problemów natury „miłosnej” – z jednej strony może być ciekawie, z drugiej podobny schemat kojarzę z co najmniej 2‑3 innych serii, ot co dziewczyna nieświadoma uczuć innych.
Póki co jestem zadowolony – mniej więcej tego się spodziewałem po opisach/trailerach i mam ochotę zobaczyć, co się będzie dziać dalej. Przy 13 odcinkach materiał zapewne będzie nieco bardziej intensywny, więc będzie na co czekać.
Po pierwszym epie
Oglądając pierwsze zajawki po zakończeniu pierwszego sezonu miałem nadzieję, że zaczną od nowych postaci w świeższej oprawie i poprawią kilka błędów, widząc ponownie Kirigaye trochę się rozczarowałem… tzn. z ostatnich trailerów było już wiadomo ale wygląda na to, że znów akcja będzie się skupiać na nim. Z jednej strony może być nawet lepiej – bo jeśli już „zamknęli”, że tak powiem wątek miłosny(który był wcześniej trochę przeciągnięty), to będą mogli skupić się na bardziej istotnych kwestiach. Oczywiście pewnie nie obejdzie się bez idealizowania głównej postaci – coś czuję, że pomimo jego nieznajomości nowej gry całkiem dobrze się w niej odnajdzie na swój sposób.
Pierwszy odcinek to właściwie tylko nieco dłuższy wstęp i ciężko powiedzieć coś bardziej konkretnego – była mowa o kwestiach kliknij: ukryte builda, zastosowania atrybutów plus omówienie wątku będącego zapewne filarem przez kilkanaście odcinków, nadal w sumie jestem ciekaw jak całość działa, skoro w większości opiera się tylko na walce z odległości. Zapewne grubszy zarys będzie widoczny po 5‑7 odcinkach. Szkoda tylko, że na każdy kolejny odcinek trzeba czekać tydzień ;)
Jedynka podobała mi się i na pewno dwójkę również obejrzę do końca, mam też nadzieję, że będzie co najmniej tak samo interesująca.
Właściwie jedyną rzeczą, która mnie drażniła na dłuższą metę, to nadmiar pakowania 3D. Jestem w stanie zrozumieć zastosowanie grafiki komputerowej w momencie, gdy pojawia się bardzo wiele stworów na ekranie ale w pojedynczych przypadkach( kliknij: ukryte przykładowo Aldebaran) było to zwyczajnie niepotrzebne.
Przy progresie historii w pewnym momencie się obawiałem, że twórcy zostawią widza z cliffhangerem do drugiego sezonu, na szczęście obyło się bez tego i pozostała tylko otwarta furtka i pełni satysfakcjonujące zakończenie – moim zdaniem idealne wykorzystanie materiału na 13 odcinków.
Jeśli chodzi o same postacie – początkowo trochę mnie rozdrażniło zastosowanie słodkich lolitek jako „cursed children” – z jednej strony zapewne miało to stworzyć jakiś tam klimat w skrajnych sytuacjach, z drugiej pewnie ta dziwna moda na lolicon… koniec końców jakoś to przebolałem ale jeśli zamiast skupiska nieletnich dziewczyn pojawiłyby się również inne osoby(głównie starsze) to na pewno dzięki większej rozbieżności można by rozwinąć nieco charakterystykę postaci poza „dziewczynkami skrzywdzonymi przez los”.
Co do bohaterów nie mam większych zastrzeżeń, poza tym co pisałem powyżej, Rentaro to typowy przykład shonenowego „bohatera”(poświęcenia, przemowy i te sprawy), Kisara – przyjaciółka z dzieciństwa kliknij: ukryte podkochująca się w głównym bohaterze, jednak też mająca swoją mroczną stronę( kliknij: ukryte zdziwiła mnie trochę zmiana jej nastawienia w ostatnim odcinku – podejrzewam jednak, że jest to jakiś filar pod następną serię). Z jakiegoś powodu Enju traktowałem jako postać drugoplanową mimo, że trzymała się często i gęsto przy Rentaro – wydawała mi się jakaś „mało wyraźna”. Największą uwagę z mojej strony przykuł Katagane(koleś w masce) – naprawdę interesująca postać – szkoda, że nie rozwinęli jego wątku trochę bardziej.
Generalnie seria ma duże zadatki na spin‑offy, które mogłyby być naprawdę ciekawe, choć na chwilę obecną wolałbym po prostu potwierdzenie drugiego sezonu :)
Jeśli chodzi o moją cenę ogólną – na chwilę obecną jestem bardzo zadowolony z obejrzenia całości i wystawiam 8/10. Serię mogę polecić z czystym sumieniem.
Sam mangaka no cóż… jego zboczenie i teksty czasami bywały zabawne, a czasami irytujące – jednak na dłuższą metę nie było tak źle – zwłaszcza, że odcinki trwają po 12 minut(gdzie właściwego materiału jest na niecałe 10).
Dziewczyny całkiem „przyjemne”, bez jakichś większych irytacji i pasujące do komedii.
Żałuję trochę, że takie krótkie, niektóre gagi był naprawdę przemyślane i wywoływały uśmiech na ustach lub nieprzerwany śmiech i nie przypominam sobie ostatnio lepszej komedii(przynajmniej z tego roku).
Czego powinien spodziewać się oglądający – ecchi, zboczone żarty/gagi, rozmowy o cyckach i majtkach oraz nieco „łagodniejszą” wersję haremu. Jeśli ktoś spodziewa się dowiedzieć czegoś na temat pracy mangaki – z tej serii nie dowiecie się nic na ten temat, to jest tylko tło. Jeśli ktoś faktycznie chciałby się dowiedzieć nieco więcej na temat pracy mangaki – polecam Bakuman, co prawda nieco zboczyłem z tematu ale komuś może się przydać.
Ode mnie 8/10.
Re: Całkiem nieźle
W jednym ze spin offów pojawiają się nowe postacie, jestem trochę ciekawy, czy mają jakikolwiek wpływ na dalsze losy bohaterów.
Także wyczytałem w sieci, że w 8 tomie nie ma jednoznacznie określone, czy Linda kończy z Mitsuo -_-' Obawiam się trochę, że autorka już nie planuje nic konkretnego dla tego projektu i pewnie skończy się na kilku sprzeczkach pomiędzy bohaterami, „utwardzeniu” związku Koko z Banrim, paringu Lindy z Mitsuo i nie zdziwiłbym się nawet, gdyby Oka skończyła z 2D‑kunem, bo tak wygodniej :\ To tylko moje spekulacje ale chyba poczekam sobie z rok, aż wyjdzie reszta tomów i ktoś to przetłumaczy(przydałaby się znajomość japońskiego w takich okolicznościach :) ) Bazowo planowane były dwa sezony anime, z tego co czytałem ale chyba obecnie nie ma na to większych szans… choć kto wie, zapewne materiału byłoby co najwyżej na 12 odcinków po wyjściu reszty tomów.
Jeśli chodzi o nowy projekt – być może masz na myśli Evergreen? Wygląda na trochę lżejsze, niż Toradora! i GT ale to trzeba by było zobaczyć. Manga dostała się na angielską licencję, więc raczej nie będzie można liczyć na fanowskie tłumaczenia. Nie mniej temat jest interesujący.
Swoją drogą – zauważyłem, że manga Toradora! była wydawana jeszcze 2 lata po emisji anime, teraz to jestem zaintrygowany…
To tak zbaczając z tematu ;p
Podsumowując mam nadzieję, że za jakiś rok, czy dwa przeczytam na Tanuki w newsach, że zostanie wydana kontynuacja GT i pozamykają wszystkie wątki bez cienia wątpliwości, bo ostatnio co zabieram się z jakieś romanse/haremy/ecchi to w większości jest niejednoznacznie…