x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
NnA niezbyt nadaje się na materiał do powielania ale nie jest to chyba kwestia warta dyskusji zwłaszcza, że po Glasslip studio na razie dało sobie spokój z tym typem dramy.
Odnośnie „uniwersum” – powiedzmy, że w dość przystępny sposób połączyli świat podwodny z lądem ale zapomnieli dodatkowo wytłumaczyć w jaki sposób mogłoby to wszystko działać(albo nie mieli pomysłu jak to w sensowny sposób wytłumaczyć) i faktycznie zwracając na to uwagę, a nie traktując tego jedynie jako tło można nawabić się tylu zawiłości, że uniemożliwią one w jakikolwiek sposób przyjemny odbiór materiału.
Postacie – widać tutaj grube zapożyczenie charakterystyk z Glasslip i normalnie byłoby to zapewne stwierdzenie, które graniczyłoby z wyłapaniem publicznego linczu ale to nie jest żadna tajemnica, że za obie produkcje odpowiada PA Works i owe zapożyczenie miało jakiś tam cel(możliwe, że dla własnej wygody ale pomijam tą kwestię). Bohaterowie strasznie niedojrzali, nawet jak na własny wiek ich zachowania często prowadziły do sytuacji, w której drama przelewała się bokami i tym samym powodowało to niechęć wczucia się w sytuację.
Oczywiście na pierwszy plan idą tutaj relacje postaci ale naprawdę nie widzę większego powodu się rozpisywać w tym temacie, ponieważ była to prawdę mówiąc tania drama bez pomysłu. Wieczny krzyk, płacz i kompletny brak jakiejkolwiek chęci zrozumienia. No i powtarzanie do oporu o tym, że coś powinno lub nie powinno się zmieniać.
Grafika – akurat przyłożenia przy kresce nie można odmówić PA Works, odwalili kawał naprawdę dobrej roboty i nie tylko od strony samych postaci ale również tła i klimatu, który można było odczuć spoglądając na scenerię.
Fabularnie – tutaj jest niestety nieco gorzej. Fabuła ma dwa główne człony i jest podzielona na kilka pomniejszych części, a całość jest strasznie rozciągnięta pomiędzy 26 odcinków. Już nie mówię tutaj o potrzebie kondensowania scenariusza ale dajmy na to Anohana(podobna koncepcja, dlatego wspominam akurat o tej serii) – zaledwie 11 odcinków ale przez ten czas byli w stanie opowiedzieć dość ciekawą historię i mieli nawet czas na bonusowe wstawki. Nagi no Asukara próbuje wyjaśnić powody zachowań i uczucia postaci ale robi to w strasznie niezręczny i nawet skłoniłbym się ku stwierdzeniu, że nudny sposób.
Wiem, że to raczej spekulacja ale myślę, że autorzy nie do końca zrezygnowali z projektów Glasslip i chcieli przenieść relacje/charakterystyki w nieco inny setting.
Podsumowując – 26 odcinków to dosyć sporo na dramę, która nie jest w żaden sposób innowacyjna, czy nie posiada jakiegoś sporego punktu zaczepienia lub interesującej historii. Mamy tutaj połączenie świata „wodnego” oraz lądu w charakterystyczny, prosty sposób i równie lekko przedstawiono relacje pomiędzy ludźmi z obu światów. Są o wiele lepsze dramy, są również inne serie, przy których warto nacieszyć oko kreską, Nagi no Asukara jest po prostu serią, która próbuje być dobrym dramatem ale przez niedopracowane charakterystyki postaci, zawiłe relacje i nie do końca interesującą fabułę ląduje gdzieś po środku wraz z seriami, które „można” obejrzeć ale nie trzeba.
Osobiście musiałem przemęczyć przynajmniej kilka odcinków i momentami odczuwałem nawet irytację względem bohaterów. Wyceniam na 6/10 – całość ratuje na pewno grafika, którą można nacieszyć oko ale jest to jedna z niewielu zalet serii, także zabierając się za nią proponuję zaniżyć swoje oczekiwania.
Nie ma tutaj specjalnie jakiegoś przesytu fanserwisu(choć spodziewałem się, po pierwszych dwóch odcinkach), ani innych, powiększych minusów ale z drugiej strony seria nie ma w sobie nic, czym mogłaby potencjalnie zachęcić.
W ogóle pomijam fakt, że nikt nigdy nawet nie pomyślał, aby wytłumaczyć z czego wynikają te super moce ani w ogóle dlaczego oni wszyscy chcą być „magicznymi rycerzami” – dla sportu ? Dalej czeka jakiś poważniejszy wróg ? Można tylko zgadywać…
Dostarczyło jakiejś tam rozrywki ale chyba haremy‑komedie są bardziej przyswajalne. Tutaj pojawiło się kilka elementów komediowych(ostatnimi czasy chyba ciężko bez tego zrobić wprowadzenie do haremu) ale było to zupełnie bez pomysłu.
Podsumowując – następny harem przeciętniak, jeden z wielu i można śmiało zaliczyć do kategorii „obejrzyj&zapomnij” zakładając, że faktycznie jest potrzeba obejrzenia. Ode mnie 5/10.
Re: Koniec drugiej serii
Zależy czym z definicji jest shounen z wyższej półki, One Piece imho jest tasiemcem, który jest emitowany od lat, co niekoniecznie oznacza, że z czasem robi się lepszy(mowa o adaptacji tv, manga ponoć lepsza).
Oglądałem równolegle OP i FT, osobiście mogę powiedzieć, że dla „dorosłego” widza FT jest o wiele bardziej przyswajalne – często pojawiał się humor, który ewidentnie był skierowany dla starszego widza(z tego co pamiętam, to w pierwszy sezonie pojawiał się częściej), historia pomimo fillerów została pociągnięta konkretniej do przodu no i nie oszukujmy się ale graficznie to niebo a ziemia, OP coraz częściej stosuje takie uproszczenia w kresce, że naprawdę człowiekowi robi się aż przykro.
Obie serie mają swoje plusy i minusy ale pod względem jakościowym Fairy Tail na pewno nie ustępuje innym, „tasiemcowym” shounenom.
Wybacz, że odpowiedź po miechu ale komentarz był na samej górze i daty dopatrzyłem się dopiero, jak już skończyłem myśl w komentarzu :)
Seria momentami próbuje być poważna ale ostro kontrastuje komediowymi wstawkami, które wręcz zabijają klimat.
Pomimo tego wszystkiego jednak nadal czuję jakieś tam zainteresowanie – być może chodzi o „bohater w alternatywnym uniwersum”, a może po prostu całkiem przyswajalny punkt zaczepienia. No i po trzecim odcinku jest widoczny progres, także tym lepiej.
Oczywiście można by się tutaj uczepić głównego bohatera ale bystrych protagonistów w przygodówkach to ze świecą w ręku szukać.
Jak dla mnie jest całkiem niezłe zwłaszcza, że sezon nie obfituje jakoś w dzieła sztuki animacji.
Zazwyczaj w seriach fantasy mamy do czynienia z cudownymi postaciami, które posiadają fantastyczne umiejętności, są jakimiś „wybrańcami”, czy od urodzenia po prostu byli „wspaniali”. Tutaj sytuacja jest zupełnie inna – trafiamy na grupkę można by rzec odrzutków, którzy od początku mają problem z ubiciem najsłabszego goblina. Wiele wysiłku kosztuje ich dojście do momentu, w którym mogą się poczuć pewniej w czasie walki i nie doświadczamy tutaj przez całą serię jakichś ogromnych sukcesów, czy nawet znacznego progresu ale prześledzić można „od zera do bohatera” w dosłownym znaczeniu.
Oczywiście pozostają tutaj pytania jak bohaterowie znaleźli się w tym świecie, jaki jest cel tego wszystkiego, czy jest wyznaczona jakaś granica oraz dlaczego często używają terminów i określeń z „normalnego świata” nie mając pojęcia skąd w ogóle przyszły im na myśl – seria jednak bardzo szybko daje o tym zapomnieć i czym dalej, tym o wiele mniej daje o tym znać i ma się wrażenie, jakby nie miało to jakiegokolwiek znaczenia.
Z jednej strony faktycznie seria ta nie wprowadza nic nowego – ani od strony settingu, ani w postaciach, czy czymkolwiek innym, jest to spokojnie idąca swoim tempem historia, do której trzeba mieć cierpliwość i pewien dystans ale z drugiej jakoś pomimo braku jakiejkolwiek „innowacyjności” przyciąga do siebie i w pewien sposób nagradza widza swoim ciepłem.
Graficznie nie ma fajerwerków – jest to bardziej grubo zarysowana artystyczna wizja i bohaterowie jakoś specjalnie nie wyróżniają się spośród innych mieszkańców/bohaterów. Osobiście na swój sposób doceniłem styl kreski.
Odnośnie postaci, ich charakterystyk, niekoniecznie logicznych zagrań i jak to wpływało na całość mógłbym się rozpisywać ale lepiej osobiście zapoznać się z serią, ponieważ poznawanie bohaterów jest jej fundamentalną częścią, na której w dużej mierze się skupia.
Od siebie polecam. Jest to seria z powolnym rozwojem akcji, więc na pewno nie dla każdego ale warta obejrzenia.
Wstępnie jestem za.
Warto obejrzeć. Ode mnie mocne 7/10. No i czekam na drugi sezon.
Upuścili też trochę z wrażenia „beznadziejności sytuacji” – oczywiście nadal kliknij: ukryte zmarło się wielu ludziom(zwłaszcza cywilom) ale nie przypominam sobie wcześniej, żeby stosowano rzeczy typu „ratunek w ostatniej chwili” lub „drugi bieg”(mowa o przemianie Akari).
Kreska nadal jest na wysokim poziomie, CGI nadal pojawia się w wielu momentach i nie spieszą się z odpowiedziami.
Miałem wrażenie, jakoby jeszcze mieli sporo do zrobienia na Marsie pod koniec pierwszego sezonu ale wygląda na to, że kliknij: ukryte już chcą wracać ;p
Nie było to nic specjalnie interesującego ale będzie mi brakowało Itamiego i ekipy co piątek.
Historia sama w sobie nie jest jakoś specjalnie świeża, czy „innowacyjna”, była natomiast przekazana w całkiem zjadliwy sposób, przez co oglądanie z odcinka na odcinek potrafiło przyciągnąć do ekranu. Spodziewałem się nieco większej „oryginalności”(a takie przynajmniej sprawiała seria wrażenie) ale skłamałbym mówiąc, że jestem zawiedziony.
Postaci były żywe, dzieci zachowywały się jak dzieci, dorośli natomiast mieli „swój świat”. Nie spotka się tutaj jakichś rozbudowanych, czy niecodziennych charakterystyk(niektórzy mogliby stwierdzić, że kliknij: ukryte Yashiro byłby wzorem takiej postaci, choć osobiście uważam, że nie było w nim nic „nowego”.) ale w miarę szybko da się do tego przyzwyczaić.
Oprawa wizualna trzymała się poziomu od przeciętnego do ok. Mogliby bardziej postarać się z oprawą dźwiękową – postacie będące na drugim planie było tak samo wyraźnie słychać, jak postaci będące na planie pierwszym – sprawiało to nieco głupie wrażenie; wspominałem wcześniej, że nie jest to coś, do czego nie dałoby się przyzwyczaić ale mnie osobiście to drażni.
Pomijam już niejasności, o których wspomniano wielokrotnie w poprzednich komentarzach, starałem się nie zwracać na nie uwagi i przebrnąć bez irytacji do końca.
Czy warto obejrzeć? Nie napalałbym się na tą serię ze względu na wszechobecny w sieci hype, bo AŻ tak dobra to ona nie jest – ale znów nie jest to coś, co można by skategoryzować jako serię ze średniej półki. Jak dla mnie przynajmniej była to jedna z lepszych serii sezonu zimowego 2015/2016(pomijam fakt, że sezon raczej nie obfitował w dzieła sztuki animacji ale zawsze jest to jakaś pochwała).
Ode mnie 7/10.
Podejrzewam, że wykorzystanie terenów Polski miało jakiś konkretny cel i raczej nie sugerowałbym się tym, jako wyznacznikiem na częstsze pojawianie się ogółem naszego kraju w animacji japońskiej, choć też chciałbym tak myśleć. Może kiedyś, gdzieś w czymś „poważniejszym” i nie tylko jako smaczek…
Ogółem staram się zawsze dawać seriom szanse przynajmniej do 2‑3 odcinka ale Schwarzesmarken wydaje mi się strasznie przerysowany :\
Po 3 odcinkach
Postacie są „żywe”, nie sprawiają wrażenia sztucznych. Z dramatem nie zdążyli jeszcze przedobrzyć(w zasadzie jedyne, czego się obawiam) i generalnie ogląda się z zaciekawieniem – chętnie obejrzałbym jednym ciągiem.
Jedyne, do czego mógłbym się przyczepić, to udźwiękowienie miejscami jest potraktowane lekką ręką – nie jest to coś, do czego nie dałoby się przyzwyczaić ale mimo wszystko pojawia się na tyle często, że zdążyłem na to zwrócić uwagę.
Jestem jak najbardziej za i czekam na ciąg dalszy.
Mechy są bo są, kosmici pojawili się znikąd i nie wiadomo po co. Atakują ludzi, tyle wiadomo.
Postaci przerysowane i nie zachęcające do siebie.
Generalnie nic specjalnego, ot co następna, niczym nie wyróżniająca się seria z mechami. Przynajmniej takie mam wrażenie.
Poza elementami komediowymi ma niewiele do zaoferowania – fabuły praktycznie brak, motyw przewodni niecodzienny ale znów nie jest jakiś przekonywujący, plus niewielki, ledwo widoczny wątek miłosny.
Kreska też mi jakoś średnio pasuje do tego typu serii.
Odkładam na bok.
Nie będę od razu stawiał krzyżyka, bo może jeszcze pozytywnie zaskoczyć(w końcu nie często trafia się taki scenariusz), aczkolwiek mam niskie oczekiwania względem tej konkretnej serii.
Przez pierwsze 2‑4 odcinki nie byłem do końca przekonany i wydawało mi się, że całość jest nieco przereklamowana, jednak im dalej, tym lepiej. Seiyu również pokazał, co potrafi – idealnie oddał charakter Saitamy w stylu „co mnie to obchodzi?” :>
Była to na pewno jedna z najlepszych parodii, jaką miałem przyjemność oglądać i naprawdę szkoda, że skończyła się tak szybko.
Graficznie z pozoru może się wydawać, że nie ma cudów – ale jeśli się przyjrzeć w co niektórych scenach to widać, że naprawdę przyłożono rękę do szczegółów, również widać włożony wysiłek w dynamiczne walki, które co prawda szybko się kończyły ale nie oszczędzano tutaj budżetu.
Zdecydowanie jedna z lepszych serii tego roku – nie ma co się zastanawiać – polecam, zwłaszcza fanom serii rozrywkowych. Warto.
Ode mnie 9/10.
Typowa, przeciętna i schematyczna komedia romantyczna – na poziomie Rosario + Vampire, choć trochę mniej irytująca. Faktycznie zabawnych sytuacji naprawdę niewiele. Nietypową kreskę można by uznać na plus.
Nie jest to nic wartego rozpisywania się – ot co następna haremówka, którą można obejrzeć(są o wiele lepsze) ale nie trzeba.
Ode mnie 5/10.
Z pomysłu dałoby się wyciągnąć więcej ale wygląda na to, że autorzy postawili na czymś luźniejszym i skupili się na dramie(która do mnie nie przemawiała szczerze mówiąc).
Na plus kreska oraz bardzo ładne zamknięcie(mimo, że trochę jakby przyspieszone).
Można obejrzeć w przerwie pomiędzy innymi seriami, jeśli nie ma się wygórowanych oczekiwań.
Ode mnie 6/10.
Trzeba przymknąć oko na bardzo wiele kwestii, żeby w ogóle móc wyciągnąć pozytywy z serii, czy po prostu móc wczuć się w konwencję.
Pierwsza rzecz, która bije po oczach to oczywiście cała ta otoczka moe, która przeciętnego widza(stroniącego od słodkich, głupiutkich dziewczynek) zanudza i zniechęca. To trzeba po prostu lubić, w przeciwnym wypadku będzie to zamęczać aż do końca, dosłownie.
Dwa – kliknij: ukryte zombie, setting naprawdę przeciętny. Niektóre filmy klasy B z kliknij: ukryte żywymi trupami zapewne były ciekawsze, niż to co przedstawiono tutaj. Do tego ta cenzura… nie wiem, czy było to tylko po to, aby nie zepsuć wcześniej wspomnianej otoczki moe, czy autorzy po prostu nie chcieli zbyt mocno kontrastować(nie wiem, czy kliknij: ukryte zombie aby na pewno nadają się na „dreszczyk”).
Trzy – kompletnie zero realizmu. Imho te dziewczyny ze swoim ilorazem inteligencji i Yuki na czele kliknij: ukryte gryzłyby piach jeszcze przed rozpoczęciem epidemii na dobre, poza tym jest naprawdę multum kwestii, do których można by się przyczepić odnośnie realizmu(m.in. wspominałem w swoich wcześniejszych komentarzach) ale ten punkt można potraktować jako opcjonalny – to już taka własna dygresja.
Cztery – kreska. Przez połowę serii byłem przekonany, że akcja ma miejsce w podstawówce.
Nieco żałuję, że serię w ogóle zacząłem. Do samego końca trzymałem się kurczowo w nadziei, że jeszcze to może jakoś mnie pozytywnie zaskoczy ale i tu spotkało mnie rozczarowanie. Plot twisty były tak „deliktatne”, że dla całości nie miały praktycznie żadnego znaczenia. Historia była po prostu przeciętna i nie do końca przemyślana. Dramat w tej serii praktycznie nie istnieje, a jeśli już próbuje się go wcisnąć widzowi, to pojawia się sztuczny dźwięk pozytywki i zbliżenie na dziecięce twarze bohaterek i cały zbudowany klimat zanika. Najbardziej z całej serii poruszyła mnie kliknij: ukryte śmierć psa, serio.
Po serii jedyne co mi pozostało, to irytacja i nadzieja, że szybko o samym tytule zapomnę. Czy jest ona dobra/zła? Moim zdaniem zalicza się raczej do tej drugiej kategorii ale jeśliby wtłoczyć trochę obiektywizmu, to można by się pokusić o zdanie, że jest przeznaczona dla specyficznej grupy odbiorców. Szukający powieści z dreszczykiem/horroru powinni szukać dalej, natomiast entuzjaści słodkich dziewczyn, wyglądających jak uczennice podstawówki mogą spróbować.
Ode mnie 4/10.
Nadal nie jestem przekonany, że można doznać takich „przyjemności cielesnych” jedząc potrawę nie ważne jak dobra by nie była ale niektóre reakcje były naprawdę zabawne :>
Zdecydowanie topka sezonu i ode mnie 8/10.
Wracając jednak do całokształtu – tak jak wspominałem na samym początku jest to nie lada gratka dla fanów potworzyc, było ich naprawdę wiele plus koncept arty na sam koniec. Dla mnie punktem zaczepienia był harem/ecchi – pod tym względem zupełnie nic nowego, utarte schematy, panny nie grzeszyły inteligencją i fanserwis wielokrotnie przekroczył granice dobrego smaku(to ostatnie może bardzo zniechęcić).
Fabuły oczywiście brak, jest tylko stopniowe powiększanie haremu z dziewojami o mało odmiennych charakterach.
Pod względem pomysłu jest coś „nowego” ale warto obejrzeć raczej w przypadku, gdy jest się otwartym na „różności” i nie ma się zbyt wygórowanych oczekiwań. Dla szukających po prostu haremówki, czy ecchi zalecałbym szukać dalej.
Ode mnie jest to takie 5/10.
Problem prawdopodobnie leżał po stronie bariery językowej, jak ktoś wcześniej wspomniał, bo same teksty niestety po przetłumaczeniu były bardziej żenujące, niż zabawne.
Całość oczywiście absurdalna i pojawia się masa sytuacji, które częściej można spotkać w jakimś ecchi, niż typowej parodii. Graficznie bardzo przeciętne i bardzo „luźne” wykonanie, w tym również oprawa dźwiękowa i dubb.
Dla mnie to takie 5/10 z przymrużeniem oka i tytuł, który bardzo szybko popada w zapomnienie.