x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Jest to harem(ik) z klasycznym zestawieniem postaci, okazjonalnym fanserwisem i humorem, który powodował okazjonalnie uśmiech na twarzy(najbardziej komiczne wydawały się kliknij: ukryte młode krasnoludy). To wszystko w oprawie fantasy, co bądź jednak trywialnej – a szkoda.
Koncept może i był całkiem ciekawy ale nie mogę tego nazwać nieoszlifowanym diamentem – zbyt wiele kwestii zostało potraktowane lekką ręką.
Na zabicie czasu jak najbardziej ale nie jest to seria, która potrafiłaby zapaść w pamięć.
Ode mnie podciągnięte pod 6/10.
Re: kontrowersje
Możliwe, aczkolwiek nie określili się w tej kwestii. Wystarczyłoby powiedzieć, że była to jakaś bliska znajoma rodziców i byłoby po problemie ale wydaje mi się, że autorka specjalnie zrobiła to w taki, a nie inny sposób, być może miała w tym jakiś swój cel.
Odnośnie 1) i 2) – masz rację, natomiast na tym seria tak naprawdę się opiera i bez tego ciężko powiedzieć, co by wyszło. Sam brak autorytetu można by jeszcze usprawiedliwić brakiem doświadczenia i słabym charakterem, choć tutaj mógłby się zwrócić do przełożonych, tak jak wspomniałaś wcześniej.
Jeśli chodzi o samych bohaterów, to podejrzewam, że autorka w pewien sposób się inspirowała schematami charakterystyk z innych mang i „przerobiła” je na własne potrzeby. Znowu jest to jej(autorki) najbardziej rozpoznawalne dzieło, także ciężko się pewnie byłoby doszukiwać oryginalności w kategoriach postaci, czy ich realizmu. Znowu nie zmienia to faktu, że zachowania niektórych bohaterów były przynajmniej irytujące.
Swoją drogą teraz dopiero spojrzałem i okazuje się, że autorka tworzyła tą konkretną mangę przez 8 lat(do 2013), aż strach pomyśleć, jak to się kończy ;p
Oglądało się całkiem nieźle, choć mam wrażenie, że 25 odcinków to było trochę za dużo. No i nadal nie rozumiem dlaczego wydzieranie się głównego bohatera jest uznawane jako zabawne, równie dobrze można byłoby zwrócić uwagę spokojnie z ironicznym tonem – być może wyszłoby nawet lepiej.
Pierwsze dwa odcinki zdecydowanie najlepsze – dlatego najlepiej dojść do 4‑5, żeby zobaczyć, czy spodoba się na dłuższą metę. Jako satyrę lub po prostu przeciętną przygodówkę z przymrużeniem oka można polecić.
Ode mnie 6/10(gdybym mógł, to bym wystawił 5.5).
Odpowiadając na zarzut – nie. W anime fabuła i postaci mają dla mnie pierwszeństwo, jeśli twórcy posilają się przy okazji fanserwisem, to nie widzę w tym problemu, niestety są też serie na nim się opierające i trzeba ten fakt przyjąć do świadomości. Byłoby niesprawiedliwe, gdybym mówił, że seria takowa była po 1‑2 odcinkach, natomiast obejrzałem całość – Sekirei jest całkiem ok, znów też ciężko w tym przypadku mówić o oryginalności, czy bardzo dobrej jakości – bez znaczenia w której kategorii.
Dwa – jeśli przeszkadzałby mi fanserwis(czego duże piersi są nieodzowną częścią w większości przypadków), to dawno przestałbym oglądać haremówki/ecchi – a te lubię, oczywiście nawet i one powinny utrzymać jakiś poziom. Piersi też lubię, żeby nie było :)
Jest to ciekawa, zgrabnie poprowadzona i zamknięta przygodówka, którą warto obejrzeć.
Ode mnie 7/10.
Dla mnie jest to zbyt chaotyczne i dlatego też podarowałem sobie. Ciekawe, że wspominasz o rowerach – Yowamushi Pedal zaliczył u mnie dropa ale to raczej nie ze względu na nadmiar rowerów, tylko charakter serii. W Uchuu Kyoudai np. bardzo często mówiło się o kosmosie, NASA itd. ale nie miałem z tym żadnego problemu :) Podsumowując, ta krótka seria po prostu do mnie nie przemawia, a na oryginał być może kiedyś spojrzę.
Historia jest mało interesująca – dotyka problematycznego tematu ale autor nie miał na to pomysłu, żeby podać to w strawnej formie. Z serii zupełnie nie da się nic wynieść – pokazuje ona „dlaczego nie możemy być razem?” w bardzo ślamazarny sposób, żadnych za i przeciw po prostu nieumiejętnie poprowadzony romans.
Bohaterowie są płytcy do granic możliwości. 27‑letni ułożony facet z pracą zakochuje się w młodej licealistce – ot co tak po prostu, zakochuje się od pierwszego wejrzenia – inne ładne licealistki nie istnieją… Ja tego nie kupuję, ludzie w tym wieku zazwyczaj są już w miarę ułożeni i wiedzą czego chcą od życia, poza tym nie rozładowują frustracji jak rozpieszczona 12‑latka. Z jednej strony próbują przedstawić Koshiro jako dorosłego mężczyznę, z drugiej chwilę później niwelują ten cały efekt jego niedojrzałym zachowaniem. W przypadku jego siostry jeszcze jestem w stanie jakoś to zrozumieć – kliknij: ukryte chwilę po odrzuceniu znajduje nagle kogoś, w kim ma oparcie i przejawia jakieś tam większe zainteresowanie nią – jest młoda, naiwna, próbuje się buntować przeciwko moralnym zasadom, ot co taki wiek, ok. Oczywiście nadal są to słabe podstawy i jest to jakaś dziwna nadinterpretacja. Ten cały kiczowaty efekt potęguje jeszcze beznadziejny montaż studia dźwiękowego i początkujący seiyu(przynajmniej w przypadku licealistek) – momentami można było odnieść wrażenie, jakoby wypowiadane kwestie były wręcz w tonie apatycznym.
Oczywiście najlepsze jest w ogóle w tym wszystkim to, że pomimo kliknij: ukryte godziny drogi od siebie nie widzieli siebie przez kilkanaście lat. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić scenariusza, w którym taka opcja byłaby możliwa – zwłaszcza, gdy cały kliknij: ukryte rozwód przeszedł w pokojowych stosunkach.
Graficznie wypada słabo – proporcje twarzy często się zmieniały, w wielu scenach pomijano szczegóły, a tła były zarysowane z grubsza. Nawet jak na tamte lata wypada po prostu słabo.
Seria niestety nie posiada żadnego poważniejszego lub atrakcyjnego punktu zaczepienia – próbuje traktować trudny problem na poważnie ale z pominięciem wielu istotnych kwestii i spłyca całość do poziomu słabego romansidła. Kazirodztwo spotyka się często w anime i mogę jak najbardziej obejrzeć(nie jestem za związkami kazirodczymi), jeśli jest to dobrze sprzedane ale tutaj jest to zwykłe widzimisie autora i nie ma w tym nic głębszego. Naprawdę warto sięgnąć po co innego – choćby po to, aby nie wynudzić się przy okazji irytując się przeciętną(miejscami naprawdę słabą) realizacją. Istotny jest również fakt, że główny wątek pozostaje otwarty i można by powiedzieć, że pozostawia się go pod wolną interpretację – choć osobiście uważam, że jest to nic więcej, jak lenistwo i brak pomysłu autora.
Ode mnie 5/10 i tylko ze względu na miejscowe przebłyski.
Dopiero teraz zwróciłem uwagę ale przeszłość Yuujiego przypomina mi historię Kiritsugu z Fate/Zero, tylko z większą dozą dramy. Zastanawiam się, czy przypadkiem ktoś tutaj nie zapożyczał czegoś na własne potrzeby ;p
Cieszę się, ze nie muszę już oglądać kliknij: ukryte Yuujiego w spódnicy. Zastanawiam się tylko, czy to dalej będzie taki jeden duży flashback, czy faktycznie fabuła może ruszy do przodu – zwłaszcza w kwestii jego siostry, wręcz nie mogę się doczekać ich ponownego spotkania( kliknij: ukryte zakładając, że jeszcze żyje ofc).
Liczba odcinków też jedna duża niewiadoma… ciekawe na ile to przytną po pierwszym specialu.
Re: 3 odcinek
Musisz wziąć pod uwagę fakt, że autorzy tworząc uniwersa w swoich głowach pomijają wiele istotnych kwestii albo świadomie lub nieświadomie opierają się na utartych schematach. Kwestia też tego co miało wyjść z tej serii – autor być może chciał coś „przeciętnego” w rzadziej używanym „settingu”(wampiry „na poważnie”) , a my(lub przynajmniej ja) próbujemy się doszukać czegoś nowatorskiego. O wiele łatwiej jest znając pierwowzór, czytając skrót plota człowiek się podnieca nie wiadomo jak kończąc z rozczarowaniem. Cóż, taki urok anime.
Wracając do tematu, kuszenie demona faktycznie było strasznie słabe i w ten sposób byłby chyba tylko w stanie „przejąć” kogoś w mocnej depresji co najwyżej… Co do bohaterki – archetyp wykorzystywany bardzo często, co prawda o wiele lepiej sprawuje się jako cyniczna panna z niewielką manią wyższości, niż cycata przyjaciółka z piskliwym głosem i majtkami na wierzchu ale ponownie – to nic nowego. No ale może nie o to chodzi :)
3 odcinek
Pojawia się tutaj kilka niepotrzebnych scen, od których sami autorzy z czasem zaczynają odchodzić i pozostali przy podtekstach, które średnio się wpasowały.
Charakterystyki postaci nieskomplikowane, zmodyfikowane nieco pod tułającą się pod nogami dramę i powiedzmy, że jakiś tam efekt to wywołało. Na dłuższą metę w zasadzie drażniła mnie tylko jedna postać i jego logika – mianowicie Reiji( kliknij: ukryte „jeśli zaadoptujesz mnie, to nie będę mógł ciebie poślubić” – czyli fakt, że była jego kuzynką był tutaj najmniej znaczący… kazirodztwo nie jest jakimś wielkim tematem tabu w anime ale czasami przydałaby się odrobina zdrowego rozsądku u postaci).
Graficznie wypada przeciętnie, miejscami nawet słabo – tła są niewyraźne, profile postaci wyglądają dziwnie i dzieciaki w tle są ledwo co zarysowane. Nawet jak na tamte lata nie jest to raczej nic porywającego.
Fabuła – mogłoby być całkiem nieźle ale wypada po prostu przeciętnie, ponownie przedstawia się historie z trudnym dzieciństwem/patologią, co przewijało się wszędzie multum razy. Wszystko to, co pokazywano podczas serii(a właściwie to bardziej od połowy) dążyło do końcówki i podsumowania, mogłoby to być trochę bardziej przemyślane i zgrabniej złożone do kupy.
Muszę powiedzieć, że mimo wszystko oglądało się całkiem nieźle – jeśli przymknąć oko na ten cały fanserwis i kilka innych pomniejszych kwestii, to można by zaliczyć do kategorii „czemu nie”, choć w obecnym zestawieniu niektórych może zwyczajnie zniesmaczyć i polecać coś takiego znajomym(czy komukolwiek innemu) byłoby raczej nie na miejscu. Obejrzeć można jak najbardziej ale we wszystkich trzech głównych kategoriach, tj. komedia/okruchy życia/romans bez problemu znajdzie się ciekawsze i lepiej zrealizowane pozycje.
O samej grze gdzieś tam przypadkiem słyszałem(jakiś następny twór Square‑enix, który prawdopodobnie nigdy nie zobaczy rynku zachodniego) i wygląda całkiem nieźle, ciężko spodziewać się czegoś pokroju Shingeki no Bahamut ale to raczej idzie w stronę serii, po której obejrzeniu będzie można całkowicie zapomnieć o animacji/grze itd. Jeśli miałoby to w jakikolwiek sposób zachęcić do gry, to niestety póki co nie spełnia swojego zadania.
Bohaterowie strasznie płytcy i przerysowani, kreska przeciętna a czasami nawet zalatuje kiczem(np. prowizoryczne zarysy), sama fabuła mogłaby być całkiem niezła ale obawiam się, że ograniczenie funduszy mocno się na niej odbije.
Z tą cenzurą, to podejrzewam, że chodzi tutaj najbardziej o godziny emisji albo o ogólną politykę studia(efekty są jakie są ale cóż poradzić), wydanie na dvd/br będzie bez „białych teł” i większość entuzjastów „wylewnych” panien na pewno również zaczeka na takową wersję, żeby… ekhm.. no właśnie, po coś tam.
3b – tzw. „useless clothes”, pobudzają wyobraźnię i jest to ostatnia granica pomiędzy kompletnym odsłonięciem ciała. Rodzaj fetyszu, z tego co mi wiadomo.
Na „koślawe i wielkie” jest ostatnio jakiś trend, zwłaszcza w doujinach i animacjach 18+; mnie osobiście degustuje ale widać sprzedaje się, skoro nadal pojawiają się następne.
Graficznie podobnie trzyma poziom jak pierwsza Grisaia, miejscami pojawia się CGI i na dłuższą metę raczej nie ma się czego przyczepić od tej strony, być może pominięcia części klatek podczas większych akcji ale tego raczej trzeba było się spodziewać.
Odcinek(który trwa niecałe 48 minut swoją drogą) na dopełnienie; można obejrzeć, jeśli chce się dowiedzieć czegoś więcej o protagoniście i jego siostrze, zalecam jednak przymknąć oko na wiele kwestii – autorzy chcą sprzedać widzom na siłę tragizm, często będzie to oscylowało na granicy dobrego smaku.
W zasadzie to wydarzyło się dość dużo jak na jeden odcinek ale nie byłem jeszcze w stanie poczuć „tego czegoś” od serii, koncept jest całkiem niezły i można zrobić z tego dobrą komedię(jak rozumiem oryginał ma wiele elementów komediowych) ale nie „pochwalili” się niczym zbytnio przez pierwszy odcinek, być może pojawiły się ze dwie nieco zabawniejsze sytuacje. W każdym razie ogląda się całkiem przyjemnie, choćby ze względu na przedstawionych bohaterów i na pewno będę śledzić dalej.
Kreska wyraźna(sam Yamada wydaje się trochę przeciętny pod tym względem), pojawia się kilka popularniejszych seiyu i ogółem mogę powiedzieć, że może nie jest to materiał na hit sezonu(choć pewnie trochę za szybko, żeby o tym mówić) ale na pewno zachęca do siebie przynajmniej pod kilkoma względami.
Re: Nagatochan
Natomiast Yukino przeszła na drugi i ciekaw jestem jak długo będą ją tam trzymać. Sama jej postać wydaje mi się też trochę mniej „wyraźna” z jakiegoś powodu.
Cóż, nie będę mówił za wczasu – bo jeszcze może wyjść z tego coś konkretniejszego poza wspólnym wyjściem na przypadkową randkę pod koniec serii ale po wstępie nabrałem trochę dystansu; próbują zahaczyć widza o elementy komediowe, fabułę dają na drugi plan i po przebiegu pierwszego odcinka wyraźnie widać, że się z tym nie kryją.
Przez następne 3‑4 odcinki sytuacja powinna się rozjaśnić i powinno być wiadomo, czy z tego spin‑offa ma szansę wyjść coś ponadprzeciętnego.
Jeśli dobrze rozumiem nie był to materiał promocyjny dla gry(wystarczyłoby w takim przypadku kilka‑kilkanaście odcinków na zachętę), tylko przedstawili całą historię od początku do końca według własnej interpretacji. Historię z gry dałoby się rozłożyć na taką ilość odcinków ale zakładając, że bardziej szczegółowo opisaliby operacje – i wcale nie musieliby tutaj spoilerować gry, wystarczyłoby wyeksponować elementy kluczowe.
Dalej – twórcy mieli naprawdę niewielkie(jeśli jakiekolwiek) pojęcie o militariach, zaczynając choćby od czołgów, które nie raz nie ustępowały szybkością bolidom… Pistolety nie posiadały muszek! Jakim cudem oni mieliby celnie z nich strzelać? Imperium przedstawili jako zgraję niezorganizowanych żołnierzy – w samej grze może AI nie grzeszyło zmysłem taktycznym ale nie raz trzeba było się nieźle natrudzić, żeby po prostu głupio nie paść. W ogóle już pomijam fakt, że nosili zwykłe odłamkowe granaty, a nie wywołujące wybuch ragnite'a, tak jak w grze – no ale kto by się tym przejmował?
Nie jestem też specjalistą militarnym ale jeśli widzę czołg wjeżdżający pod kątem po gładkiej powierzchni z prędkością 50‑60km/h to ewidentnie jest coś nie tak, poza tym wszystkie pojazdy pancerne niezależnie od klasyfikacji wybuchały po przyjęciu jednego strzału – w takim przypadku jaki był sens pakować grubszą blachę do czołgów i mocniej je uzbrajać? Jeszcze kilka takich kwiatków znalazłoby się, choć nie na wszystko zwracałem szczególną uwagę. To tak odnośnie moich frustracji względem kwestii technicznych.
Graficznie było całkiem niezłe – wyglądało bardzo podobnie do gry, choć niektóre postaci mogły być wyraźniej zarysowane. W ogóle zastanawiam się po co zastosowali „mgiełkę” – w grze jak rozumiem miało to zniwelować efekt niefiltrowanego 3D i ogólnie miało to dać efekt tak jakby historii opowiadanej z perspektywy czasu – zdało to egzamin całkiem nieźle, tutaj było to najzwyczajniej niepotrzebne, jeszcze wykorzystali ją w złych proporcjach.
Oprawa dźwiękowa – co to dużo mówić, większość seiyu z gry podkładało głos, podobnie było ze ścieżką dźwiękową, okazjonalnie dodawali coś swojego. Dla mnie akurat wykorzystanie z oryginału było na plus.
Postaci – twórcy mieli nie lada problem, ponieważ wielu żołnierzy w grze znajdowało się w rezerwie, a tutaj musieli ich przydzielić tak, żeby byli „widoczni”. Dodali jakieś tam pomniejsze paringi i próbowali również na siłę wpychać niektóre wątki‑romantyczno‑poboczne( kliknij: ukryte przykładowo zainteresowanie Faldio‑Alicia, w grze nie miało miejsca, Faldio interesował się Alicią od strony natury valkirii, nic poza tym), autorzy mieli ponownie pole do popisu i mogli rozwinąć przykładowo to, o czym nawiązywało się w samej grze ale nie… ponownie musieli zrobić po swojemu.
Fabuła – trzymała się oryginału w ok. 70%, reszta to były często własne interpretacje, dodatki i wymysły. Zupełnie nie rozumiem takiego podejścia i może nawet zrozumieć nie chcę, fabułę z gry pamiętam doskonale i wolę ją właśnie w takiej wersji.
Podsumowując – Valkyria Chronicles jest jedną z moich ulubionych gier‑portów z PS3 i spędziłem przy niej bardzo miło czas, w samej grze co prawda można było się uczepić wielu rzeczy ale w serii jest tych rzeczy jeszcze więcej i jestem po prostu rozczarowany. Mogło być zrobione o wiele lepiej, a tak po prostu jest to seria, która bardzo szybko odchodzi w zapomnienie – bo nawet nie warto o niej pamiętać, jeśli pierwowzór trzymał pewien poziom.
Ode mnie 5/10, gdyby nie seiyu i podobny poziom „graficzny”, to zapewne byłoby o wiele mniej.
Chyba pierwsza pozycja z sezonu, która od razu pójdzie w odstawkę.
Być może skojarzył się z bestią z X‑mena, który powinien mieć o wiele niższy ton głosu :) Faktem jednak jest, że seiyu dobrany pod bossa niefortunnie, mogliby głos nieco zmodyfikować i raczej nikt by się nie obraził.
Z tym hitem sezonu to poczekałbym jeszcze kilka odcinków – mają dość czasu, żeby to skopać(choć mam nadzieję, że tego nie zrobili).
Pomijając jednak – zbyt to chaotyczne(bardzo szybko przeskakujące sceny) i mało zabawne – lubię komedie w wielu odmianach ale ta wygląda, jakby była zrobiona na siłę(parodia Hayate no Gotoku?), być może gratka dla entuzjastów parodii/satyry.