x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Pierwsze wrażenie
Dobra, były tu momenty totalnie głupie, jak chociażby z tymi jajkami – kliknij: ukryte jak można nie wiedzieć skąd one się biorą?!xd Aczkolwiek jak się tak głębiej zastanowić, to w sumie teraz jest na pewno sporo osób „zacofanych” pod tym względem (a że Japonia taka miejsko sterylna, to tym bardziej jest to prawdopodobne) i tylko mnie się to wydaje jakieś takie nienaturalne ;p
W każdym razie byle tak dalej i będzie to moja ulubiona seria sezonu, ale na razie nie chcę zapeszać, bo to mogą zepsuć na wszystkie strony…
2 ep
Zresztą przez cały odcinek nie dopatrzyłam się ani jednego śmiesznego momentu – za to facepalmy zaliczałam co chwila – kliknij: ukryte „rozwiązywanie tajemnicy mordercy”, walka na moście i wykorzystywanie ciosów z książek, a potem zmiana charakteru Natsuno i powrót do poprzedniego wcielenia dzięki „płaskiej desce”? Nie no serio? Takie rzeczy kogoś naprawdę śmieszą? Ciekawe o czym oni chcą zrobić pozostałe 10 epków niby, skoro już w 2 się powtarzają…
Natomiast jeśli bohaterowie pokażą jakiś inny charakter, niż ten zaprezentowany na początku, to chyba zacznę oglądać wszystko jak leci, bo oznacza to, że nie mam kompletnie wyczucia przy wybieraniu xd Tak głupiego przedstawienia postaci dawno nie widziałam – czuć grą na kilometra, ale co uchodzi tam, w anime jest po prostu bezsensowne. A jeśli dodać do tego ich wygląd to wszystko staje się jasne – kto ma być „mroczny”, jest „mroczny”, wygląd łobuza – chuligan, okularnica – panienka z kompleksami, kawaii dziewuszka – niewinna przyjaciółka głównego bohatera i oczywiście on sam, niewyróżniający się niczym, przeciętniak.
Popatrz, a ja mogę przytoczyć n‑tytułów, w których pierwsze odcinki były najlepsze z całej serii – w końcu one mają przyciągnąć widza przez ekrany. Nie zdziwię się, jak teraz w tym tytule akcja spowolni i na dobrą sprawę nie doczekamy się praktycznie niczego mocniejszego (choć chętnie dam się zaskoczyć, ale wątpię) xd
Oczywiście daleko mi tutaj do wystawiania ocen – w końcu sam zauważyłeś, że to dopiero jeden odcinek. Niestety jednak, ale ten jeden odcinek ogłupił i znużył mnie bardziej niż nieraz cała seria…
Po opisie myślałam, że może być fajne – jakaś „mordercza gra” w szkole, mimo iż głupawa, mogłaby mi się spodobać. Ale bajeczki a la amerykańskie zmoderowano, to ja oglądać nie będę! A dokładnie tak to wyglądało w pierwszym odcinku.
Animacja leży i prosi o dobicie. Grafika jest fatalna, że o postaciach nie wspomnę. Wszystko wygląda jak… amerime. Ja naprawdę mam dużą tolerancję na grafikę, ale pod warunkiem, że stylowo jest ona mangowa, a nie taka jak tutaj!
Zresztą całość zapowiada się na shounenową sztampówkę. Nawet bohater jak na razie jest najgorszym szaraczkiem, z wielkim sercem itepe. Reszta uczniów to zbieranka różnych wyświechtanych schematów – ich wygląd określa ich charakter.
Jedyny plus, jaki zauważyłam, a właściwie usłyszałam, to głos Ishida Akiry – ale co on robi w takim chłamie, to nie wiem…
Re: mieszane uczucia.
Poza tym coś, co jest narysowane w czerni i bieli, ze szczegółowym cieniowaniem wydobywającym najdrobniejsze załamania rysowanej powierzchni, nigdy nie będzie wiernie oddane w kolorze, kiedy wrzuci się na to po prostu plamy… A tak to wygląda w nowej serii niestety…
Re: mieszane uczucia.
Uh
Po pierwsze rzuca się w oczy specyficzna grafika – momentami bardzo ładna, ale stylistycznie nieco w stylu Ghibli. Zatem wieje familijnym seansem… Ale niestety sama historia jest dość brutalna, często pojawia się sporo krwi, więc zdecydowanie nie jest to seans dla dzieci. Zatem dla kogo? I tu miałabym problem odpowiedzieć, gdyby ktoś zadał mi takie pytanie… najprędzej chyba spodoba się miłośnikom tradycyjnych japońskich klimatów.
Samo przedstawienie Edo jest naprawdę ciekawe, choć szczegóły mogą drażnić – dla mnie wyglądały zbyt współcześnie. Ale mimo tego chaosu w przedstawieniu tła, akurat to mi się bardzo podobało – bardzo wiele scen pokazanych było na stricte japońską modłę i wyłapanie tego w kontekście japońskiej stylistyki związanej z mangą, było naprawdę świetne.
Natomiast problemem jest historia i bohaterowie. Pierwsza jest bardzo poszarpana i momentami nie wiedziałam dlaczego stało się tak, a nie inaczej, albo co doprowadziło do danej sytuacji. Nawet sobie pomyślałam: „qrcze, może ja mimo wszystko zbyt słabo znam ten angielski i coś mi umknęło?”. Niestety jednak to nie kwestia języka napisów, ale samego tworu. Szczerze przyznaję, że nie znam oryginału opowieści i ten brak bardzo tu wadzi. Może ktoś, kto miał z nią do czynienia wcześniej, łatwiej się w tym odnajdzie, ale nawet z tą wiedzą wydaje mi się, że całość wypadnie po prostu… chaotycznie (znowu xd). Zresztą finał to już totalna abstrakcja jak dla mnie.
I niestety bohaterowie to drugi wielki minus tego filmu. Właściwie ciężko coś o nich rzec, roli co poniektórych nadal nie odkryłam, a już nijak nie mogłam dojść do motywów działania głównej bohaterki. Jasne kliknij: ukryte najpierw jest zagubiona w nowym, nieznanym jej dotąd świecie, potem robi to, o co ją prosi brat, ale w którym momencie przeszło to do miłości wobec Shino? o.ORozumiem, że w filmie nie ma możliwości zagłębienia się w charaktery postaci, tak jak w serii, ale nosz qrcze – cokolwiek by się przydało!
A no i nie wypada mi nie wspomnieć jak wielkim plusem dla tego tytułu był głos Kamiyi Hiroshiego^^
W każdym razie dla mnie jak najbardziej na plus był sposób „opowiadania” poszczególnych fragmentów, bo chyba jeszcze takiego w anime nie widziałam, a i historia jako całość wydała mi się ciekawa. Niestety już sposób prowadzenia fabuły leży totalnie (albo po prostu jest zbyt nieczytelny dla zachodniego widza – tego nie wiem xd), przez co ciężko się w tym połapać. Dobre, ale na pewno nic wybitnego – ode mnie 7/10.
Re: mieszane uczucia.
Re: To nie jest RM jakie znam...
Oj obawiam się, że nie za wiele. W końcu większości nie będzie się chciało sięgać po starsze serie, a jak już widać to, albo przeczytanie mangi, będzie niezbędne do obejrzenia tejże serii. Obstawiam więc, że nowe RM może przejść raczej bez echa, ale zobaczmy ;p
Pozwolę sie nie zgodzić. Rozumiem, że chodzi ci tutaj o to, że w przypadku adaptacji tego typu rzeczy, nie zmienia się styl przedstawienia. Oczywiście, ta seria fabułą nas nie zachwyci – i to widać od razu, więc każdy, kto nie przepada za wyrywkowymi historiami, nie ma tu czego szukać. Natomiast nie da się ocenić po pierwszym epku chociażby bohaterów, bowiem to właśnie wszelakie sytuacje z ich udziałem, kreują ich charaktery. Zatem pierwszy odcinek, to bynajmniej nie jest wyróżnik całości, tylko przedsmak. Równie dobrze może być słabszy lub lepszy od kolejnych, ale nie wiesz tego po nim samym tylko. Jasne, ja nie twierdzę tutaj, że ktoś ma oglądać na siłę, jeśli obstawia, że będziesz się z tym raczej męczył, ale zawsze twierdziłam, że ocenianie serii przed obejrzeniem przynajmniej połowy, jest po prostu głupotą i miaj się z celem. Nigdy seria nie jest całkiem równa przez wszystkie odcinki – nawet tego typu.
Re: To nie jest RM jakie znam...
Co do popularności, to ja się dziwię, że w Polsce tak wszyscy o tym zapomnieli, a przecież kiedyś RM można było spotkać na każdym kroku w fandomie xd
Re: To nie jest RM jakie znam...
Swoją drogą, że poprzednie serie też były adaptacją mangi – niedokładną, bo niedokładaną, ale główna oś fabuły opierała się na mandze.
Zresztą manga a anime to jednak dwie oddzielne rzeczy. Seria powinna być zrobiona tak, by nawet bez znajomości pierwowzoru móc się w niej odnaleźć. Tutaj sie tak nie da. Trzeba znać mangę, a jeśli nie, to chociaż wcześniejsze serie, by wiedzieć o co mniej więcej chodzi. Tylko cóż za buba – tu leci ciąg dalszy, ale wcześniejsze wydarzenia były zupełnie inne od tych, które zna widz. Dla mnie to jest porażka – albo niech zrobią wierną adaptację mangi, od początku do końca, albo w jakiś inny sposób wybrną z tego, co zrobili w poprzednich częściach i lecą dalej
Zresztą mnie tam postaci się spodobały – dość „japońskie” są, nie licząc może Hasebe, z którego wizerunkiem wyluzowanego lowelasa trochę przesadzili. Ale cóż można mieć na razie do reszty, zwłaszcza po pierwszym epku? Tego nie rozumiem (zresztą tak samo jak wystawiania serii oceny po 1 odcinki o.O). Podoba mi się natomiast, że Yamagami wydaje się wymykać ze schematów – mało jest w anime tak normalnych (a przy tym nie bezbarwnych) postaci, jak ona.
Ja mam nadzieję na dobry tytuł, ale to raczej nie będzie seria dla każdego. Większość odrzuci brak moe grafiki. Ta jest taka… przeciętna po prostu, a dość szara kolorystyka, pasująca co prawda do biura idealnie, na pewno wzroku nie przyciąga. Z serii, które zaczęłam z nowego sezonu, ta na razie prezentuje się najciekawiej^^
Re: To nie jest RM jakie znam...
To nie jest RM jakie znam...
Po pierwsze bowiem, jak można upchnąć w jednym odcinku niemal wszystko to, co było w poprzednich seriach i oavce? Przecież to jest tragedia – wydarzenia lecą tak szybko, że tu w ogóle nie ma klimatu poprzednich części. A gdzie miejsce na jakieś więzi między postaciami? Gdybym nie widziała wcześniejszych anime, to byłabym totalnie skołowana tym, co się dzieje na ekranie! o.O
A po drugie – jak można tak zepsuć grafikę? Mimo iż widać, że jest ona nowsza, to została tak uproszczona, że wszystko to, co było ładne wcześniej, teraz jest po prostu… zwyczajne. Projekty postaci zostały tak spłaszczone, że puste twarzyczki lalek raczej straszą niż się podobają… Seria stała się taka jak niemal wszystko, co teraz wychodzi. Zamiast ładnych detali, mamy kolorowe plamy. Ja wiem, że teraz się oszczędza na wszystkim, a większość widzów nawet na to nie zwróci uwagi, ale no błagam – nie dało się zachować chociaż odrobiny tego, co było piękne?!
Ja jestem zniesmaczona pierwszym odcinkiem i gdyby nie to, że wyraźnie będzie tutaj ciąg dalszy tego, co było w poprzednich seriach, to nie chciałabym sobie psuć tym czymś dobrego wrażenia zbudowanego wcześniej…
Pierwsze wrażenie
A tak serio, to mam nadzieję, że kolejna mieszanka biszów i sportu nie skończy się jak Kuroko no Basket na podziwianiu samych panów i ich efektownych sztuczek nie mających nic wspólnego z prezentowanym sportem… Ale w końcu co można zepsuć w pływaniu?! o.O Chociaż główna czwórka na razie nie zaskarbiła sobie mojej sympatii jakoś szczególnie – zapowiadają się na dość sztampowe postaci, ciekawam jeszcze tego niebieskowłosego^^
Główna bohaterka zapowiada się na kolejną sadystyczną idiotkę (znaczy „tajemnicze dziewczę bez wyrazu”), a bohater poza pasją do książek nie przejawia nic ciekawego… nawet jako pies! 1 odcinek powinien chyba pokazywać, co najlepsze, żeby przyciągnąć ludzi, zatem nie wróżę tej serii za wiele dobrego… Nawet graficznie się nie wyróżnia.
Poza tym wydaję mi się, że kwestia postaci w takim razie musi być związana z podejściem do serii. Ja aktualnie nie pamiętam już żadnej postaci z K‑on. Ba, nie potrafię ich nieraz odróżnić. Może to kwestia tego, że tamtej serii nie skończyłam, ale jednak przez te 7 odcinków (przez które przebrnęłam) postacie w jakikolwiek sposób powinny chyba mi się chociaż kojarzyć.
Bohaterowie Tamako zdecydowanie bardziej zapadną mi w pamięć, przede wszystkim dlatego, że nie byli przesadzeni w swoich zachowaniach. I dla mnie ich naturalność wynikała z faktu, że zachowywali się właśnie idealnie do swojej roli, bynajmniej nią nie stłamszeni.
Dla mnie KyoAni idzie w dobrym kierunku i to wszelakie Airy i Clannady uznaję za „falstart”. Dramatyzmu mamy po uszy w innych seriach, więc podoba mi się, że tutaj stawiają na naturalność. Oczywiście, niektórzy widzowie od razu zaczynają marudzić, że nic się nie dzieje, że to takie mdłe i nijakie. Cóż, ich prawo – dla mnie jest właśnie idealnie, bo ja nie potrzebuję w tego typu seriach ani akcji, ani jakiejkolwiek przesady, tylko prostotę. I to właśnie dostaję.
Aż dziw bierze
Tamako Market serwuje nam bezfabularną, spokojną wycieczkę w głąb pewnej japońskiej dzielnicy handlowej. Główna bohaterka jest moe, na szczęście nie jest typowym bezpłciowym blobem – jej zachowanie, sposób bycia idealnie pasują do roli, którą dostała, czyli córki właściciela sklepu. Trudno jednak rzec, że to seria przeładowana moe, chyba, że kogoś na przykład pociągają starsze panie i inni sklepikarze xd
Dziwi mnie, że wcześniejsze, dość tandetne (przy czym broń boże nie chcę tutaj nadawać temu słowu pejoratywnego znaczenia, chodzi mi o podkreślenie masowości i pewnej naiwności owych produkcji) wytwory KyoAni doczekały się takiej gloryfikacji, kiedy te nowe, bardziej naturalne przechodzą bez echa, a wręcz z lekkim hejtem. Ludzie narzekają, że anime pełne jest sztucznych, przesadzonych zachowań, a kiedy dostają serię bardziej naturalną – narzekają, że jest nudna. No tak, to w końcu polska mentalność xd
Żeby nie było – serii jeszcze nie skończyłam, jestem dopiero w połowie i możliwe, że pod koniec dochodzi jakiś sztuczny dramatyzm, typowy dla tego studia, czy inne udziwnienia. Co nie zmienia faktu, że połowa serii jest najzwyczajniej w świecie przyjemną komedią, przed którą bez problemu można usiąść po ciężkim dniu, bo nie wymaga intensywnej analizy, a po której człowiek nie wstaje głupszym niż był wcześniej (cóż, też bolączka wielu nowych serii).