x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Re: Przesada
Ekhem…wybacz, ale te argumenty są moim zdaniem śmieszne. Zadaniem twórców powinno być stworzenie, dobrej, a przede wszystkim spójnej historii. A skoro się nie udało, to nie oznacza, że mi jako widzowi czegoś brakło (w tym wypadku znajomości oryginału), tylko, że oni spaprali sprawę. Idąc takim tokiem myślenia można wytłumaczyć najgorszy chłam jaki wyszedł, bo „to, czego tu nie było, znajdziesz w pierwowzorze, więc nie masz prawa czepiać się braku logiki”. Tego typu tłumaczenie natomiast tylko obnaża słabości owego tytułu, bo w końcu ujawnia, że anime ma luki fabularne, które zostają zapełnione dopiero po zapoznaniu z oryginałem. A mówiąc prościej- jako odrębne dzieło jest kiepskie i żadna teza o konwergencji mediów tego nie tłumaczy.
Powtórzę raz jeszcze – jak już się coś robi, to niech się to robi dobrze, albo wcale i jeśli anime musi się bronić odwołaniem do pierwowzoru, to znaczy, że ma niedociągnięcia.
Re: Przesada
Co do braków w fabule – nie zgodzę się, że tutaj mamy subtelne niedociągnięcia. Twórcy chcą jak najwięcej upchnąć w tę serię i przez to zarówno główny wątek, jak i historie poboczne dużo tracą. I właśnie osoby niezorientowane w oryginalnej fabule moim zdaniem prędzej to dostrzegą, niż ci, którzy znają pierwowzór, bo po prostu jeśli wiesz, dlaczego było tak a nie inaczej i co się zdarzyło pomiędzy, nie mierzi cię aż tak to, że w serii tego nie ma.
Re: Przesada
I owszem, w momencie, gdy wpierw przeczytasz książkę, a później bierzesz się za ekranizację, zazwyczaj lepiej odbierasz fabułę, bowiem jest ci ona znana w całości i wszelkie niejasności/luki z serii sobie uzupełniasz.
Ale co z tymi, którzy książki nie czytali? Twór, który jest dobry tylko w połączeniu z pierwowzorem, tak naprawdę sam w sobie nie jest zbyt wartościowy, prawda?
Do książek nie mam zamiaru zaglądać (przykro mi, ale akurat jeśli chodzi o literaturę cenię sobie bardziej poważne dzieła) i to nie powinno wcale być przeszkodą w przypadku oglądania tejże serii. Sięgam po anime, a nie książkę i to anime, a nie książkę, oceniam. I właśnie w takim kontekście dziwą mnie te zachwyty, bo patrząc po komentarzach, większość chwalących wcale owego oryginału nie czytała…
Krótkie i nijakie
Na rozbudowanych bohaterów nie liczyłam, właśnie z powodu długości i krótko mówiąc – bohaterka na plus, bohater na minus u mnie i więcej o nich powiedzieć nie mogę…Historia prosta, ale jako taka mi spasowała.
Ogólnie takie mocno przeciętne to, bardzo nijakie, ale przebolałam, niewiele już pamiętam z seansu i…szukam dalej czegoś lepszego xd
Re: Przesada
Btw. – Ja mam zaś wrażenie, że większość przesadnie gloryfikuje ów tytuł…
Przyjemne
Mimo wszystko jestem zadowolona z seansu i polecam fanom okruchów życia w takim spokojnym wydaniu^^
Re: HAHA trolololo
Wchodzisz sobie na jakąś bazę anime, klikasz w SAO, a tam co – gatunki to akcja, przygoda, fantasy, romans.
To ostatnie jak najbardziej jest (i już niech sobie będzie kwestią tegoż osławionego ostatnio gustu, czy dobry, czy nie). A reszta? Akcja – ekhem…seria dzieje się w grze mmo, więc logiczne jest, że będę się spodziewała walk, walk i jeszcze raz walk – pvp czy pve, to nieważne, ale mają być. Co natomiast dostajemy? Skakanie po piętrach i kilkusekundowe potyczki z bossami – nie może być ich za dużo przecież, bo inaczej twórcy nie mieliby czasu „pogłębiać” romansu jak widać. Powołujesz się na opening, a tam tym bardziej jest pokazane, że w serii mają być walki – szkoda tylko, że one są dynamiczniejsze niż te w środku odcinka (a nawet dłuższe niż niektóre chyba).
Fantasy – no tak, trzeba wziąć pod uwagę, że wszystko dzieje się w grze (znowu), czyli liczę sobie po cichu, iż mi tą grę szczegółowo przedstawią – zasady (a te zmieniają się w trakcie trwania dimetralnie), potworki, lokacje, umiejętności itp. itd. Niestety tenże temat został potraktowany po łebkach. Czemu? Bo twórcy potrzebowali czasu, by dalej… rozwijać romans (a tak i czasem wstawić inną zakochaną w bohaterze dziewoje). I wreszcie przygoda! Przykro mi, ale tutaj znowu ów tag pasuje tylko dlatego, iż akcja toczy się w grze, bo budowanie szczęśliwej rodzinki to żadna przygoda jak dla mnie. A nie dało się bardziej skupić np. na problemie społeczności w grze, czy też odkrywaniu świata bo…należało zacieśnić romans!
A romans to ja osobiście wolę w zupełnie innej odsłonie – najlepiej dojrzalszej, bądź po prostu bardziej „romantycznej”.
Swoją drogą komuś tu chyba się pomyliły słowa „kultowy” a „masowy” – tym drugim określić SAO swobodnie można, a z pierwszym słowem radziłabym się wstrzymać na kilka lat. I tu nawet nie chodzi tylko o pamięć – jeśli jakieś nowe anime zaczną się na tym tytule wzorować, bądź też nawiązywać do niego – przemyślimy sprawę pierwszego określenia.
Naucz się także rozróżniać „pyskówkę” od „konstruktywnej krytyki” – to pierwsze też się znajdzie, owszem, ale zwróć uwagę, że wiele osób ganiących to anime podaje sensowne argumenty przeciwko traktowaniu jej jako ideał.
Ja się tylko zastanawiam skąd tyle szumu o ten tytuł i tak dwie zupełnie skrajne opinie – bo serię można obejrzeć, jest nawet przyjemna, ale ani jako shit ani kit się na kartach historii anime nie powinna zapisać…dłużej się już będzie pamiętało o owej kłótni wokół niej.
A na koniec:
A czyż SAO, będące standardową produkcją anime skierowaną do masowego widza (co sam zauważasz zwracając uwagę na ilość fanów) w takim razie nie jest tym samym?
Zmarnowany potencjał, acz historia ciekawa
Momentami niestety epatuje nieco przesadnym dramatyzmem, szczególności w osobie Iori, ale to można przeboleć. Natomiast tym, co uznałabym za jej największy błąd to przeładowanie pomysłami – kliknij: ukryte zamiana ciał była interesująca i potem te wewnętrzne pragnienia pasowały jako uzupełnienie, natomiast powroty do dzieciństwa były już piętrzeniem problemów nieco na siłę, przez co postacie wypadały coraz bardziej sztucznie, koniec końców przechodząc przez wszystko bardzo lekko
Co do bohaterów – z jednej strony mamy tutaj kilka naprawdę ciekawie wykreowanych charakterów (jak Inaba, czy Yui, których zdecydowanie nie zaszufladkowałabym do typowych szablonów), jak też i takich, którym na siłę wciśnięto pewne udziwnienia (klasycznym przykładem byłaby Iori, ale Taichi także się pod to łapie) oraz jednego, zupełnie niepotrzebnego bohatera, bo tak naprawdę praktycznie w ogóle nie przedstawionego, przewijającego się niby na pierwszym planie, ale jednak zawsze gdzieś w tle – Aokiego. Mieszanka wybuchowa, czy też raczej nudny chaos? Osobiście optowałabym niestety za tym drugim – raczej wątpliwe, bym na dłużej zapamiętała kogokolwiek poza Inabą z jej niezwykłym podejściem do życia i innych osób.
Mam tylko nadzieję, że nikt nawet nie pomyśli o drugim sezonie, a w końcówce zamiast piętrzyć nowe problemy zamkną kliknij: ukryte rozdział uczuciowy po prostu.
Osobiście wystawiłam temu 7/10 za dobry pomysł i ciekawą realizację, ale…niestety tylko do połowy. Ponadto dostało ono ode mnie wielgachnego minusa za brzydką grafikę, zwł. jeśli chodzi o postaci, które przez to wypadały bardziej sztucznie (mimika ich twarzy to był koszmar, a skoro seria miała skupiać się na problemach psychologicznych to powinna być podstawa).
Re: A mnie właśnie się podobało
Bardziej mnie natomiast razi, czemu główne bohaterki tak rzadko coś sobą prezentują – Akane na tle Sakury wypada świetnie, ale weź ją porównaj do takiej Michiko czy Faye i już cały wizerunek się sypie…
Re: A mnie właśnie się podobało
Re: A mnie właśnie się podobało
A jak dla mnie im ciemniejsza kolorystyka ogólnie, tym lepiej dla tego typu serii.
Cóż…dlatego właśnie tak trudno nowym tytułom dorównać animowanym klasykom tego gatunku – po prostu za wiele tu dodają popkulturowej słodkiej papki i brutalność świata przedstawionego szlag trafił.
Swoją drogą zainteresowanie pani inspektor Kougamim wypada na razie sztuczne…zresztą jej postać jakoś tak średnio mi pasuje do całości, przez tą niewinność i naiwność.
Na pierwszy rzut oka widać bowiem przesłodzoną grafikę, przesłodzone wróżki i w ogóle cukier w kostkach, momentami jednak absurdalność owego świata i wrażenie, że „ja to skądś znam” może wręcz przerazić…
Taka japońska wersja Pratchetta, niestety z jednym minusem – brak konkretnego ciągu fabularnego, jakiegoś celu, do którego wszystkie te wydarzenia by zmierzały oraz jedynie subtelnie zarysowane tło fabularne mnie osobiście sprawiły wielki zawód. Nie zmienia to jednak faktu, że całość pochłonęłam zachwycona (z drobnym wyjątkiem kliknij: ukryte pętli czasowej, która mnie lekko zanudziła, chociaż uważam ją za dobrze skonstruowaną właśnie z tego powodu)i szczerze poleciłabym ten tytuł każdemu fanowi angielskiego humoru
Logika? Jak najbardziej, ale nie na takiej samej zasadzie, jaką kierują się przeciętne serie anime – jeśli jej tam nie dostrzegłeś oznacza to, że albo nie szukałeś, albo (za przeproszeniem, bo nie chce nikogo urazić w tym momencie) – było to dla ciebie po prostu zbyt skomplikowane…
Re: FACEPALM
Re: trwoga 5 ep.
Na szczęście jeszcze jest sporo odcinków, żeby to się poprawiło – skoro w 5 nadeszły takie zmiany to nic nie stoi na przeszkodzie kolejnej metamorfozy graficznej^^
Re: trwoga 5 ep.
A co do tego tytułu – jak na razie mnie nie rusza…jakoś tak – ani ziębi, ani grzeje…
Re: Ehhh
Skoro seria ma mieć 13 epków, to 3 w dosyć beznadziejnym stylu to naprawdę bardzo dużo, nawet jeśli nagle cudownie podniosą poziom (w co naprawdę wątpię, bo musieliby dużo nadrobić i przy okazji pozbyć się paru postaci;p) – zostaje 10 na rozwinięcie akcji oraz charakterów postaci i zakończenie tego tak, by nie stracić klimatu (a przy okazji go jeszcze znaleźć)i widz mógł się połapać o co chodzi;p
...
Fabułę na razie ciągną na siłę, aby było – kliknij: ukryte główny bohater ma być ścigany, ale nie zginąć, to jedzą sobie razem z tym zabójcą, żeby miał czas go do siebie przekonać…
Obsada seiyuu mnie kupiła totalnie, do tego doszła nawet ładna grafika i ogólnie taki miastowy motyw, więc liczyłam, że coś z tego będzie. W tym momencie już mocno wątpię, czy to chociaż na dobrego średniaka się załapie…
Nie wiem…na razie mam wrażenie, że twórcy bardzo chcieli osiągnąć coś w stylu Drrr, ale to, co z tego na razie wychodzi zakrawa bardziej na bluźnierstwo…
Re: Oh my god!
Natomiast co do tego:
Uh…nie chodzi mi tutaj, że to ma wyglądać dosłownie jak w rzeczywistości, ale przecież to, czy zagrania można traktować jako nadnaturalne, bądź nie wychodzi przecież z porównania właśnie to realnej gry…
A porównując do innych anime, jak chcesz – serie sportowe bez „nadnaturalnych mocy” to byłyby chociażby Dear Boys (zostając w temacie kosza), czy też Ookiku Furikabutte bądź Giant Killing itp. Tutaj natomiast ewidentnie coś jest na rzeczy, skoro panowie wyprawiają takie akcje, że aż szkoda słów. Nawet jeśli nie znikają, bądź motają zaklęciami w przeciwników, to nadal będą to pewnego rodzaju supermoce, bowiem ich zachowanie na boisku daleko przekracza możliwe.
Może ja się po prostu czepiam, ale po prostu uważam, iż wyróżnienie w recenzji „seria sportowa bez supermocy” automatycznie zwraca uwagę na fakt, że gra została tam ukazana przynajmniej w dużej mierze realistycznie, a to będzie mylić potencjalnych odbiorców szukających przynajmniej przyzwoitych meczy w serii sportowej. A nie da się ukryć, że fani koszykówki, nastawieni na pooglądanie sobie ich ulubionej dyscypliny w wersji na anime w większości poczują się tym zawiedzeni, bowiem klimat tego pięknego sportu rozpłynął się w „cudownych umiejętnościach” coraz to lepszych jednostek.
Oh my god!
Nie?? Musieliśmy zatem oglądać inne anime, bo ja tam widziałam dosłownie taką sytuację. Co z tego, że pozostali gracze czasem coś pokazują, skoro praktycznie o wygranej meczu decydują owe wybitne jednostki…
Ahahaha…ekhem, nie wiem jak dla Ciebie, ale dla mnie wszystkie umiejętności pokazywane chociażby przez Pokolenie Cudów leżą dawno poza granicami supermocy!! Oni latają w powietrzu, podają piłki z szybkością błyskawicy, rzucają skąd chcą i trafiają na dodatek, ba…znalazła się także technika imitacji xd Jeśli znajdziesz mi gdzieś na żywo chociażby 1/10 tego to zwrócę honor i przyznam, że tutaj brak supermocy, ale jak długo oglądam koszykówkę, tak nijak tam czegoś takiego nie widziałam…A no chyba, że każdy ma w oczach taki rentgen jak pani trener xd
Nie no rozumiem, że jak ktoś to lubi, to będzie mu się podobało, bo seria nawet sympatyczna, ale po co mydlić widzowi oczy recenzją, która mija się z prawdą na temat podstawowej cechy owego tytułu?! Recenzja ma być chyba też od tego, żeby potencjalny odbiorca mógł sobie wybrać tytuł dla siebie, licząc się ze wszystkim, co tam może znaleźć…
Re: Z pustego i Salomon nie naleje
To może ja nie potrafię czytać, ale mnie tu wychodzi, że porównujesz Binbougami i Gintamę także pod względem stylu (a więc w domyśle też i owego „poziomu”) humoru…Możliwe, że nie to było twoim celem, ale efekt jest właśnie taki, a nie inny – z pewnością może zmylić czytelnika, liczącego na serię o humorze podobnym do tego znanego z Gintamy, a przecież te dwa tytuły dzielą lata świetlne pod tym względem (co chociażby widać w owej parodii Death Note'a).