x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Re: Kaifuku
Rozumiem, że można by się przyczepić do braku wyobraźni protaga ale każdy z antagonistów, który miał na pieńku z Keyargą kończył martwy, martwy po torturach lub jako jego osobiste zwierzątko(mówił co prawda, że się do nich przywiązuje ale to są sztucznie wykreowane persony, a nie prawdziwe charaktery tych dziewczyn).
Nie doszukiwałbym się takich rzeczy na ekranie, bo to też jest ograniczone swoimi prawami – Healera co prawda nie czytałem ale mogę zapewnić, że przykładowo taki Shield Hero ZNACZĄCO różni w pierwowzorze od tego, co zaadaptowano w bajce, czy nawet mandze. To w zasadzie tyczy się wszystkich historii tego typu i Healer nie jest tutaj wyjątkiem.
Kontrowersyjne ale z innych powodów. Poza tym stacje telewizyjne nie wiedziały do końca co reżyser zmajstrował, stąd też nawet kilka serwisów streamingowych wycofowało się z emitowania – po Healerze nikt nie pozostawiał złudzeń, stąd też bodajże 3 różne wersje samej adaptacji bajkowej.
Re: Kaifuku
Znaczy co, chciałbyś „snuff the animation”? to jest wystarczająco edgy na ekran, komitet produkcyjny musiał co drugi odcinek przestrzegać przed treścią. Brutalne gwałty z torturami, kanibalizm, bestialism, odurzanie, ludobójstwo… serio, czego byś więcej chciał? Zekranizowanie najbardziej chorych fantazji twórców hardkorowych doujin hentajów?
To, że w ogóle zostało zekranizowane i tak jest samo w sobie nieprawdopodobne. Wersja bez cenzury była wystarczająco wyobrazowana w kwestiach scen seksu.
Burdelsi nie mieli w sobie grama edgynessu, nie bardzo rozumiem skąd porównanie.
Re: Po 3 odcinkach
Jednym z powodów na pewno jest postać Sayu, która jest zrobiona w bajce prawie że perfekcyjnie. Jej chardesign pozwala docenić jak bardzo jest cute, seiyu podkłada dobrze postać i całość jej kreacji działa mocno na budowanie relacji, która jest podstawą dzieła.
ep2
Re: Po 2 odcinku
Mówią o tym na samym początku, spotkanie tych dwóch typów ostatecznie buduje i doprowadza gang do sytuacji, w której później realnie się mordują nawzajem przy najmniejszych dysputach.
Oczywiście to tylko teoria(bohaterów, nie moja) ale jesteśmy na początku historii, manga ma ponad 200 rozdziałów więc albo to nie takie proste albo impulsem było zupełnie co innego.
On się nie cofa do dnia wypadku, gdy wraca do przyszłości jest już „później”. Skakać może też 12 lat – nie może sobie dodawać ani odejmować od tego dni.
Efekt motyla albo mógł być na służbie ale to już moje spekulacje.
Bo prawda jest taka, że nasz protagonista nie jest zbyt bystry – on w ogóle nie potrafi wykorzystywać swojej wiedzy na korzyść, przynajmniej póki co.
Re: Czy to zemsta na samym sobie?
a główne tagi dodaje kto?
Nie bardzo wiem co masz na myśli.
__
Tak, czy siak ja się wyłączam z dyskusji, to już się robi mocny offtop i ma co raz mniej wspólnego z bajką.
Re: Drop
Kink lub zwyczajnie coś, co naturalnie sprawia przyjemność z oglądania, nie musi to się z niczym automatycznie łączyć.
Od tego są inne mangi, Nagatoro do tego nie dąży.
Nie porównujmy proszę tych dwóch tworów. Nagatoro ewidentnie się znęca nad protagonistą, Akutsu natomiast w większości co najwyżej lekko dokucza i ich relacja jest o niebo zdrowsza.
To nie jest trend, tylko nisza. Mang o faktycznym znęcaniu się jest NAPRAWDĘ niewiele, w praktyce można je policzyć na palcach jednej ręki.
Popularniejsze natomiast są typu „teasing” i tutaj chodzi o sposób, w który jest budowana relacja, reakcje bohaterów, pokazanie przystępności ludzi o skrajnych osobowościach, czy wyraźnie wyrabiający się wątek romantyczny. Dobrym przykładem mangi ze zdrową relacją tego typu jest Anjou‑san i ta wyraźnie od początku zaznacza, że skupia się również na romansie, a nie traktuje go jako dodatku.
Sam motyw wyewoluował zwyczajnie z relacji w połączeniu dwóch bohaterów, z niskim prawdopodobieństwem związania się w jakikolwiek sposób(tutaj akurat Takagi‑san jest wyjątkiem).
Może nie znęcanie ale dokuczanie dziewczynom znajdziesz praktycznie w każdej bajce, w której bohater odgrywa tzw. „alpha”.
Poza tym znęcanie się żeńskich bohaterek nad męskimi w takiej lub innej formie od dawna jest w japońskiej kulturze entertainment, to naprawdę nic nowego.
_______________
Zaznaczam, że nie jestem fanem Nagatoro, w gwoli ścisłości.
1. Bajka średniawo sprzedaję w.w. historię, czasami nawet słabo. Rzeczy tego typu potrzebują dobrej reżyserii, TR takową pochwalić się nie może.
2. kliknij: ukryte Braciszek bardzo szybko kupuje historię protaga. Nie lubię kiedy ludzie też zbyt długo się dąsają, czy potrzebują jakichś naprawdę przesadnie wielkich wydarzeń, czy impulsów żeby uwierzyć w dziwne historie ale to zdecydowanie normalne nie jest, a na pewno nie była to naturalna reakcja.
3. Chardesigny – sposób rysowania uszu jest już trochę dziwny w materiale źródłowym u kilku postaci(nie u wszystkich, zaznaczam) ale tutaj jest to nader wyróżnione. Momentami wygląda to wręcz karykaturalnie.
Podejrzewam, że pojawi się tutaj masa rzeczy, do których można będzie można się przyczepić ale nie mamy zbyt wielu tworów ze skokami w czasie(tj. zaadaptowanych do anime), więc odpowiednio obniżając oczekiwania może być to całkiem akceptowalny seans.
Re: Drop
kliknij: ukryte Niespecjalnie. Nagatoro nieco się zmienia i jest zdecydowanie mniej znęcania się i dokoczania, całość bardziej kieruje się w stronę romansu ale protag to nadal ciepła klucha, pomimo okazjonalnych prób pokazania zębów.
To jest typ romansu, w którym to co pokazywano w pierwszym odcinku jest tym, co się będzie wyrózniać. Jeśli ktoś liczy na diametralne zmiany, to się rozczaruje :P
Może jesteś w grupie docelowej i nawet o tym nie wiesz :D
Przez znakomitą część pierwszego odcinka jest wprowadzenie z perspektywy jednostki dowodzącej, tłumaczy się na jakiej zasadzie działa taktyka, sama bitwa i czym są „bezzałogowe drony”, którymi tak bardzo chwali się ich rząd. Pada tutaj masa niezrozumiałych dla widza terminologii, zagubić się można pomiędzy nazewnictwem łączników, rozwiązań taktycznych, czy zwyczajnie ksywkami dowódców plutonu. Wprowadzenie każe nam domyślać się bardzo wielu rzeczy. To byłby zapewne póki co największy z moich problemów.
Następnie jest CGI – jak na serię telewizyjną wygląda naprawdę nieźle, zwłaszcza w przypadku dronów.
Sceny bitew są dynamiczne i również dopieszczone masą efektów specjalnych utworzonych komputerowo – ale wygląda to naprawdę dobrze.
No i na koniec była krótka prezentacja samej jednostki 86, tutaj jak można się było spodziewać panuje atmosfera kliknij: ukryte „śmierć jest chlebem powszednim” ale poza tym pluton sprawia wrażenie bardzo zżytego ze sobą.
Zapowiada się na solidną serię – i na pewno o niebo ciekawszą niż Vivy, w kategorii akcji.
Całość jest bardzo przyjemna w odbiorze, Sayu jest bardzo słodka i pomimo tego co mówi o niej protag docenia, co się dla niej robi; sam mc zgrywa trochę tsundere ale jednocześnie stąpa twardo po ziemi i pomijając fakt, że trzyma obcą nastolatkę w domu próbuje coś zrobić z jej sytuacją.
Jeśli się zastanawiacie czy warto oglądać – nie jest to treściowo to samo, co np. Koi wa Ameagari no You ni(męskiego protaga wolę stamtąd ale Sayu jest o niebo lepsza od Akiry) ale to nadal bardzo przyjemny romans, gdzie drama nie jest głównym elementem zainteresowania i mamy okazję w widoczny sposób śledzić zmianę relacji, czy charakteru bohaterów.
Po pierwsze technicznie – o ile miało masę spektakularnych scen walk, o tyle druga część dodawała dla swoich większego impaktu i były zwyczajnie ładniejsze. Dwa – domykanie wątków w fejtach różnie się objawia, tutaj może nie do końca wszystko mi pasowało – ale to bardziej zarzut do materiału źródłowego.
Seiyu Sakury wylewała z siebie siódme poty przy tej roli w 3 części i robiło to wrażenie, zwłaszcza przy kliknij: ukryte dialogu z siostrą przed „ostateczną bitwą”. Nie mniej mam wrażenie, że w jej głosie słychać było przerwę w podkładaniu do anime – w końcu od czasu ślubu miała bardzo mało ról.
Jouji Nakata jak zwykle brzmiał zaczepiście :D Jak ja uwielbiam tego gościa. Głosem zawsze będę wolał Hiroakiego Hiratę ale sercem wolę Joujiego – on nawet jest cool irl :3
Dźwiękowo podkład muzyczny wydaje mi się, że mógłby być znacznie lepszy. Tylko w kilku miejscach brzmiał nieźle, reszta to typowo akcyjniakowe utwory, nie budujące żadnych większych emocji.
Poza tym wychodzi kilka ciekawszych rzeczy w relacjach i settingu, o których mówi koleżanka poniżej i tutaj chyba nie ma sensu powielać :>
Ostatecznie jest to zasłużone, mocne 8/10. Lost butterfly było dla mnie mocną 9‑tką.
Na każdym kroku tutaj można się doszukiwać różnych nawiązań, „inspiracji” itd. ale jednego nie można odmówić – posiada sporo naprawdę ładnych, dynamicznych scen. Wątki są dobrze prowadzone, ma to swój dobry pacing ale trzeba się przebijać przez „znowu to samo”, żeby móc czerpać z tego radochę.
To historia oryginalna – powinna czymś zaskakiwać, czy mieć w sobie jakikolwiek powiew świeżości. Tutaj nie ma nic takiego, poza jednym, niewielkim elementem settingu(fakt, że bohaterką jest apatyczna idolka, pierwszy autonomiczny AI).
Tyle fajnych rzeczy, które można by nakręcić w temacie androidów, przyszłości, Cyberpunka – a oni znowu idą w akcyjniaka w typie kliknij: ukryte wojna pomiędzy ludźmi, a sztuczną inteligencją... to przestało być modne, czy nawet ciekawe już jakiś czas temu.
No i ten koniec drugiego odcinka, podkreślenie „jesteśmy poważną historyjką, serio!” eh… a już zacząłem lubić kliknij: ukryte miśka.
To jest parodia/komedia, więc sposób przekazywania humoru powinien tutaj być kluczowy, natomiast pojawia się on w sposób, który w większości przypadków powoduje co najwyżej wzruszenie ramion, rzadko kiedy faktycznie bawi.
Ma swoje dobre momenty; pomysł, setting, postaci – to wszysto jest takie jak być powinno ale kręcić komedie powinien ktoś, kto wie jak to się robi… Pan Hiroaki Akagi niestety chyba tego nie potrafi i mam wrażenie, że niewielki impakt na przypadkowym widzu w Takagi‑san to również jego „zasługa”.
Oglądanie nie męczy i to póki co jest najważniejsze ale nie wiem, czy to można będzie nazwać udaną adaptacją w ostateczności.
Re: po dwóch odcinkach
Ostro przeskoczyli materiał ale z drugiej strony fajnie, że jest to dzieło zamknięte i można traktować niezależnie od mangi. Ostatecznie adaptacja miała kilka swoich problemów ale nadal broni się jako naprawdę niezły romcom, z kilkoma naprawdę złotymi momentami.
7/10
Re: Dla mnie w porządku.
Nie ma za co :>
Niestety nie, romantycznie zainteresowana protagonistą jest tylko jedna z dziewczyn. Można spekulować czy kliknij: ukryte Minami i Aoi patrzą na mc w ten sposób ale nic wprost, czy nawet pośrednio na to nie wskazuje. Także pod harem nie da się podciągnąć, bo nie ma jak.
Nie znam, pierwowzór to nowelka, a ja znałem przed oglądaniem tylko wstęp adaptacji mangowej i już wtedy zdążyłem się zanudzić, miałem nadzieję że to wina medium ale to po prostu treściowo jest, jakie jest.
Nie neguję, że ma to swoje pozytywne strony, czy elementy – pokazuje jak w prosty, niewymagający sposób zmienić swój sposób bycia; zmiana ubioru, fryzury, wyrazu twarzy, sposobu mówienia, czy przyzwyczajenia do rozmów zmienia naprawdę wiele, oczywiście tak stanowcze kroki jak „znajdź sobie dziewczynę w miesiąc” są z praktycznego punktu widzenia niemożliwe, tutaj protagonista miał już mocny start, bo Fuuka ewidentnie interesowała się nim już od bardzo dawna, nie mniej większość pozostałych porad jest całkiem sensowna.
Ponownie, ja nie mam problemu z pomysłem, tylko z warstwą fabularną, bohaterami i wątkami, które niespecjalnie zachęcają do oglądania.
Re: Odpowiedź na komentarz użytkownika Nikodemsky
Re: Czy to zemsta na samym sobie?
i przy okazji wygodnie pomijasz fakt widniejących tagów pornography/borderline porn?
popierasz to jakimiś statystykami?
Re: Nie polecam
zwykły torture‑rape, jeśli już mamy trzymać się prawidłowych określeń
MY BROTHER.
Re: Go-Toubun no Hanayome ∬ po 12 odcinku (koniec)
Nie wiesz jak bardzo nie masz pojęcia, jaką osobą jest autor mangi :D
Proponuję się uzbroić w cierpliwość do czasu wyjścia kontynuacji i nie traktować tego co pokazywali, jak czarno‑na‑białym :)