Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Komentarze

blob

  • Avatar
    blob 10.01.2013 21:43
    Komentarz do recenzji "Maoyuu Maou Yuusha"
    Możesz w zasadzie wyjaśnić co przez to rozumiesz, ponieważ pierwszy raz słyszę to określenie


    Kingdom­‑building anime to ogólna nazwa na tzw. epickie (w skali) anime idące według mniej więcej takiego schematu: bohater (najczęściej no name/pomniejszy książe/genialny taktyk wywodzący się z jakiejś wioski itd) zostaje głową państwa/generałem armii/rewolucjonistą->zbiera sojuszników (plejada barwnych postaci)->zakłada swoje państwo lub przejmuje nad jakimś kontrolę i zostaje jego monarchą albo sojusznikiem monarchy->mierzy się z trudami zarządzania państwem/toczy boje/podbija inne państwa/zwalcza dworskie intrygi itd aż do us*anej śmierci :P. A wszystko to nie raz na przestrzeni lat/generacji. Po prostu buduje królestwo. Czyli właśnie takie 4X w pigułce :D a sam gatunek reprezentuje np. Juuni Kokki, Uwatarerumono czy bodaj Guin Saga. Określenie to nie jest może mainstreamowe, ale używane właśnie, ażeby wyróżnić tego typu serie od innych dzieł fantasy (czasem zdarza się, że są oparte na historycznych wydarzeniach, ale najczęsciej są ubarwione elementami fantasy).

    I tu cię zaskoczę, bo grałem.

    Może Cię zaskoczę, ale cały ten kawałek był żartem


    A to przepraszam, źle zrozumiałem. Przynajmniej dla mnie nie brzmiał jak żart, ale taki już urok formy pisanej…

    nie zaobserwowałem takiego ruchu w związku z tym typem gier.


    Bo i po co, skoro na brak tytułów z gatunku 4X nie ma co narzekać w Europie, a co innego gry typowo japońskie czyli przeróżne dating­‑simy itd o których tu zapewne mówisz i których u nas za wiele nie uświadczysz…

    Ja mówię, że gry japońskie wychodzące poza granice kraju, w tym większość Twoich przykładów na skomplikowane gry japońskie są mniej skomplikowane niż zachodnie 4X. Jest to prawdą. Całą resztę dopowiadasz sobie sam…


    Odpowiadam na twoje zarzuty że Japończycy nie mają skomplikowanych i złożonych gier, przynajmniej w porównaniu do Europejskich. Twoja wypowiedź:
    Dyskutowałby też na temat złożoności gier strategicznych japońskich, jak na razie ciężko znaleźć coś, co przebiłoby zachodnią Cywilizację

    Uważam to za duże przekłamanie… A tego, że mówisz tylko o grach wychodzących poza granice Japonii wcale nigdzie nie zaznaczyłeś tak apropos. Tak czy inaczej to czy dana gra wyszła na zachód nie ma tu nic do rzeczy, bo zarzuciłeś Japońskim grą wogóle (czy raczej odpowiednim gatunkowo przedstawicielom rynku Japońskiego), że nie są tak skomplikowane jak Europejskie, co uważam za nieprawdę.

    Twierdzenie, że „Japończycy lubią złożone gry, ponieważ mają takie tytuły jak Disgaea” jest tak samo prawdziwe jak „Europejczycy/Amerykanie lubią złożone gry, ponieważ mają Cyvilisation” – stanowi mocne, bardzo mocne uogólnienie.


    Wypowiedź oparłem o własne doświadczenia, bo po prostu widzę ile tego typu gier w Japonii jest wydawanych. Przecież nie wymyśliłem tego… Zresztą ty też uogólniasz twierdząc, że Japończycy nie robią gier złożonych tak jak Europejskie/Amerykańskie 4X. Nie od dziś wiadomo, że Japończycy są społeczeństwem inteligentnym, o pojemnych móżgownicach i lubią wysilać szare komórki :P Stąd też dużo takich gier. A nie powiesz mi chyba, że gry 4X nie wymagają sporego wysiłku umysłowego z racji faktu, że trzeba brać pod uwagę wiele czynników/statów/informacji itd. Piszę to, żeby pokazać, że tym bardziej takie gry mają tam rację bytu…



  • Avatar
    blob 10.01.2013 14:54
    Komentarz do recenzji "Maoyuu Maou Yuusha"
    Seria była zapowiadana w dokładnie ten sposób od samego początku


    Z krótkich opisów zrozumiałem, że będzie to bardziej epickie „kingdom­‑building” anime, więc albo źle zrozumiałem, albo czytałem złe opisy. Chyba nie muszę zaraz lecieć i czytać light novel? Zresztą kto wie czy anime takim nie będzie, dlatego mówię po raz n­‑ty iż anime może mnie jeszcze pozytywnie zaskoczyć…

    Wyraźnie widać, że nie grałeś do końca w serię „Disgaea”


    I tu cię zaskoczę, bo grałem. I nie chodzi mi tu skupianie są na konkretnych statystykach, bo wiadomo że w Disgaea'ch chodzi o grind, ale o poszczególne, rozbudowane elementy gry takie jak ilość opcji mieszania w statach, m.in system rebirth­‑ów postaci, mapy taktyczne z rozbudowaniem królestwa (Disgaea 4), rozprawy sejmowe i przekupywanie polityków, edytory map, geo­‑bloki etc. Normalny gracz pyta: po co to komu? Casual też raczej w 4X nie zagra. Dobra, Disgaea nie jest może typowym 4X, bo nie ma tu raczej ekonomii (poza forsą), ale chciałem po prostu zaznaczyć, że Japończycy lubują się w rozbudowanych pierdołach, które dla wielu graczy są po prostu nudne/mało dynamiczne etc. czyli takich, którzy to wolą dynamiczne rts typu Starcraft miast takiego np. Master of Orion. Skoro mówisz, że nie masz pojęcia jak to jest z popularnością 4X w Japonii, to czemu ze mną dyskutujesz jakbym nie miał racji. Ja ci mówię, że są dosyć popularne, ale można się domyślić, że skoro gry takie jak 4X są stosunkowo niszowe w Europie (w Polsce są dosyć popularne, ale to inna sprawa), a nawet bardzo poularnym seriom w Japonii jest czasem bardzo cięzko wyjść poza granicę swojego kraju to tym bardziej ciężko wyjść takim niszowym gatunkom jak 4X, nieprawdaż? Dlatego też o takich grach nie słyszysz, w końcu jesteś graczem „z zachodu”... Swoja drogą myślisz, że Japońce znają takie Europa Universalis albo Master of Orion? Może i pewna ich grupa zna(tak jak pewna grupa zachodnich graczy zna zapewne takowe odpowiedniki z Japonii), ale wbrew pozorom Japończycy wcale tak łatwo anglojęzycznych gier nie przyswajają, więc wiele zależy od ich rodzimych wydawców…

    Natomiast serdecznie polecam ci rzucić okiem na serię Romance of Three Kingdoms od Koei, bo to rasowy przykład 4X, czyli gatunku, którego przedstawicieli z Japonii nie znasz (spójrz sobie choćby na ilość wydanych części, tyle w kwestii popularności :P) Radzę ci naprawdę poczytać o złożności tych gier, a później się wypowiadać…
  • Avatar
    blob 10.01.2013 01:00
    Komentarz do recenzji "Maoyuu Maou Yuusha"
    To, że coś jest rzadko poruszane i spotykane oznacza właśnie, że jest nietypowe.


    Same te tematy są dosyć często poruszane w anime o wojnach (głodujące społeczeństwo, problemy ekonomiczne królestwa, logistyka związana z utrzymaniem armii), czy tzw. „kingdom­‑building” anime (nie znam polskiego odpowiednika), ale nie zawsze są rozbudowane. Ale masz rację, w tym sensie można powiedzieć, że Maoyu jest nietypowe. Tak czy siak mnie tematyka Maoyu nie zaskoczyła, raczej zawiodła. Nie to, że nie lubię takich anime, ale spodziewałem się czego innego. Chociaż, kto wie, może jeszcze będę to odszczekiwał :D

    Dyskutowałby też na temat złożoności gier strategicznych japońskich


    Tu nie masz racji. Seria Disgaea, wszelkie inne pełne „statów” turówki typu Generation of Chaos, czerpiące elementy z zachodniej kultury, seria Romance of the Three Kingdoms… można by jeszcze długo wymieniać. TAK, Japończycy to lubią, po prostu sporo z tych gier nie przebiło się na zachód :P
  • Avatar
    blob 8.01.2013 19:48
    Re: Gnjott
    Komentarz do recenzji "Code:Breaker"
    ...anime jesieni 2012.
  • Avatar
    A
    blob 8.01.2013 19:47
    Gnjott
    Komentarz do recenzji "Code:Breaker"
    Nie powiem nic nowego, ale po obejrzeniu całości uważam anime to za totalny gniot. Jedna z niewielu serii, której ostatnie odcinki obejrzałem na siłę (oczywiście przewijając), żeby mieć spokojne sumienie (nie lubię zostawiać niedokończonych serii). Beznadziejna główna bohaterka, która nie wnosiła do fabuły nic poza cyckami. I to jej ciągłe „nie zabijaj, bo nie i już!”. Tak sztampowej i nieoryginalnej fabuły już dawno nie widziałem. Po prostu symfonia przewidywalności, patetyczności, żałosnego filozofowania i kulawej logiki. Blah, jedyne w serii pozytywy to chyba jako tako ładna grafika i ciekawe moce (nie, nic oryginalnego, ale fajnie zrealizowane) i może klimat (ale tylko chwilami). Jak dla mnie max 3/10. Najgorsze
  • Avatar
    blob 6.01.2013 15:33
    Komentarz do recenzji "Maoyuu Maou Yuusha"
    Fanserwisu również jest tu naprawdę mało w porównaniu z większością obecnych serii.


    Co nie zmienia faktu, że jest :P Ja się tam tego nie czepiam, po prostu każdorazowo maluje mi się mały uśmieszek na twarzy, a w głowie myśl „ach ci Japońce…”

    Natomiast pierwsze co zrobiłem, to sprawdziłem kto jest autorem Maoyu, bo byłem wręcz pewien, że to osoba od Spice and Wolf, ale nie. Natomiast twórcy anime już są powiązani więc skojarzenia miałem dobre…

    A co się tyczy Maoyu, taki Spice and Wolf był przegadany (ale to dobrze, nie każda seria musi byc sieczką), natomiast był pełen uroku, zobaczymy jak będzie z Maoyu…

    A co do twojej wypowiedzi na temat „nietypowego” charakteru serii. Nie jest to nic nowego, tylko po prostu zazwyczaj nikt tego w seriach nie robi tzn nie skupia się na tzw. „logicznych” aspektach świata jak ekonomia czy związki przyczynowo­‑skutkowe, nawet gdy jest to świat fantasy, wybierając miast tego czystą rzeź i fajerwerki (Spice and Wolf jest jednym z bardziej znanych przykładów odstępstw od tego). Nie dziwi mnie natomiast (rzekoma) popularność nowel z tej serii w Japonii, ponieważ naród ten bardzo lubi rozbijać wszystko na czynniki pierwsze i im bardziej coś jest rozbudowane i skomplikowane, tym lepiej (nawiązuje tu m. in. do wszelakich gier strategicznych z mrowiem różnych statystyk i współczynników).

    Inna sprawa, że dla mnie typowo „epickich” fantasy pełnych bitw i dramatycznych wydarzeń nigdy za mało, dlatego też mój lekki zawód ową serią (która zapewne będzie bardziej obyczajowa niż bitewna)... ale zobaczymy.
  • Avatar
    A
    blob 4.01.2013 22:39
    Sigh...
    Komentarz do recenzji "Maoyuu Maou Yuusha"
    W skrócie: Spice and Wolf bis.

    Może jest to porównanie na wyrost, ale na razie takie mam odczucia po pierwszym odcinku (a i nawet grafa podobna, a więc na plus, bo jest ładna, w stylu Valkyria Chronicles albo FF: War of the Lions). Dwójka (nie takich znowu zwykłych) bohaterów w świecie a la fantasy walczy z ekonomią. Spice and Wolf bardzo mi się podobał, ale z tym może być trochę gorzej, bo spodziewałem się epickiej sagi fantasy, a dostałem poradnik ekonomiczny, w którym cała otoczka fantasy jest tylko pretekstem do wykładów jak pogodzić wojnę/ekonomię/dobro społeczeństwa.

    Obejrzę, może i nawet anime mnie jeszcze zachwyci (OP daje nadzieję), ale póki co przegadane, a przede wszystkim spory dla mnie zawód, gdyż nie do końca tego się spodziewałem…
  • Avatar
    blob 4.01.2013 01:27
    Re: Psycho-fest
    Komentarz do recenzji "Mirai Nikki"
    Link do w.w. PS­‑a bo mi się nie wkleił :P [link][link][/link]
  • Avatar
    A
    blob 4.01.2013 01:26
    Psycho-fest
    Komentarz do recenzji "Mirai Nikki"
    Taa anime to psycho­‑fest pełną gębą, ale że ostatnio nie miałem okazji oglądać czegoś w tym stylu toteż z zaciekawieniem serię śledziłem. I faktyczne wciąga. Natomiast kiedy nowo poznana postać robiła „oczy” i już wiadomo było czego się spodziewać, nie mogłem się powstrzymać od lekkiego uśmieszku, no ale cóż, trzeba wiedzieć, że bogowie juz tak mają, że często zamiast herosów do swoich intryg wybierają ludzi lekko mówiąc niezrównoważonych.

    Yukiteru to postać nad wyraz irytująca, ale z opowieści niektórych wynika, że przez niego serii nie da się oglądać. Nie no bez przesady, nie jest tak źle. Faktycznie, jak ktoś zauważył, jest to taki czynnik „ludzki” wrzucony do tej zgrai psychopatów. Nie każdy rodzi się herosem, takowych tchórzliwych, nieudolnych czy mamejowatych ludzi jest na świecie sporo i w tej opowieści po prostu pokazano takiego człowieka (czy naprawdę sądzicie, że każdy na jego miejscu od razu niczym bohater Death Note'a poczułby sie jak w domu?). A on też wcale nie jest taki beznadziejny, w paru sytuacjach potrafił się zachować, do Shinjiego (bezszprzecznego mistrza w tej kategori bohaterów) wciąż mu brakuje :D Yuno to z koleii postać chimeryczna i przeto intrygująca, bo też nie jest tak częstym znowu zabiegiem w anime, żeby bohaterka była psychopatką, w prawdziwym tego słowa znaczeniu (śledzenie losów takich psychopatów, skoro są bohaterami serii jest każdorazowo ciekawym doświadczeniem :P)

    Warstwa video naprawdę dobra, podoba mi się design postaci i ich zróżnicowanie (ach ta mimika i te „oczy”), efekt psują trochę niektóre animację CGI. Muzyka pasuje, zwłaszcza pierwszy OP wpada w ucho i jest klimatyczny.

    Daje z 8/10, zwłaszcza, że seria mroczniejsza i „konretniejsza” niż wiele innych, zdecydowanie nie dla dzieci, bo krwawe, a i parę obrazoburczych scen się tu znalazło…

    PS A dla tych co Yuukiteru nie trawią, a słodkość Yuno ubóstwiają polecam (oczywiście nie w pełnej wersji):D
  • Avatar
    blob 1.01.2013 21:28
    Komentarz do recenzji "Girls und Panzer"
    Wiem, że dobranie adekwatnych tematycznie (czy klimatycznie) utworów do odpowiedniego anime/filmu to nieraz sztuka sama w sobie (nawet gdy są cliche), ale nie możesz chyba zaprzeczyć, że GuP aż prosiło się o wykorzystanie takich właśnie utworów :P
  • Avatar
    blob 1.01.2013 16:01
    Re: 7 grzechów SAO
    Komentarz do recenzji "Sword Art Online"
    co to jest „gatunek MMO anime”


    A znasz jakieś lepsze sformułowanie na takie właśnie anime? Fantasy? Pewnie tak. Zresztą tak napisałem wyżej. Tyle tylko, że mamy tu też elementy s­‑f, więc formalnie anime możesz zaliczyć albo do science fiction albo fantasy. Albo do obu. Możemy to np. wrzucić do wora z innymi „dziełami” fantasy, bo w gruncie rzeczy każde „dzieło” można wrzucić do jakiegoś wora czy szufladki. Ale, prawdopodobnie, wbrew twoim nadziejom, coraz wiecej tego typu anime będzie powstawać (vel takie Btooom! które może jest zupełnie czymś innym niż SAO, ale też u podstaw ma grę MMO), więc niedługo będzie to odrębny gatunek, z tą czy inną nazwą. Ale dosyć gdybania.

    Słowa „gatunek” użyłem, żeby wyodrębnić SAO z grupy anime o tematyce fantasy, bo choć anime dotyczacych gier MMO jest póki co zbyt mało, aby tworzyć odrębny gatunek, to trudno ignorować odrębność serii animowanych (czy np. książek) o takiej tematyce, zwłaszcza, że gry MMO stają się coraz bardziej powszechne. Jak inaczej mam nazwać anime takie jak SAO, skoro faktycznych anime o świecie MMO jest mało, a w mojej wcześniejszej wypowiedzi chciałem nawiązać do tego, że SAO jest krytykowane tak jakby podobnych anime (o tematyce MMO) było conajmniej 50 i na tej podstawie powstała skala porównawcza. Wybacz, że zburzyłem twój idealny porządek świata, ale niektóre rzeczy trzeba nazywać „po imieniu”, a nie na siłę przypinać im etykietkę. I nie chodziło mi tu o jakieś buńczuczne i samozwańcze wymyślanie nowych gatunków, tylko o wyodrębnienie SAO z reszty dzieł w klimatach fantasy… Nie musisz mnie zaraz z tego powodu prostować jak heretyka…
  • Avatar
    blob 31.12.2012 17:31
    Re: 7 grzechów SAO
    Komentarz do recenzji "Sword Art Online"
    Byłem z jakiegoś powodu również przekonany, że na dziesiątki sposobów przejedzono już świat wirtualny w animcach choćby spod bandery SF, a gdy tym czasem mimochodem poszedłem wyłowić parę tytułów, co by poukładać sobie fakty w głowie, to natrafiłem na wielkie, wielkie nic, które samotnie próbują wypełnić .hacki/, a w części ambitniejszej Wirtualna Lain…


    I właśnie to jest dla mnie najśmieszniejsze w krytyce SAO. Wiecznie słyszę, że to średniak, że jest tyle lepszych anime. Zupełnie tak jakby krytycy mieli jakąś skalę porównawczą. Dobrze, zgodzę się, że istnieje sporo lepszych anime, ale podkreślam na każdym kroku, że wdg mnie SAO jest bardzo dobrym przedstawicelem swojego gatunku czyli MMO anime, jeśli nie fantasy wogóle (bo od lat 90­‑tych ubiegłego wieku jest z tym bardzo ciężko). A krytycy chcieliby Bóg wie czego, czepiają się dramatyzowania, dorabiania ideologii, zupełnie tak jakby nie znali japońskiej kultury (90% anime dotyczy potęgi przyjaźni czy miłości i inne duperele). Japończycy nie byli by sobą gdyby tego nie robili w anime, pomijając już fakt, że imo wątek romantyczny był fajnie w SAO poprowadzony…
  • Avatar
    A
    blob 30.12.2012 16:54
    T
    Komentarz do recenzji "Toriko"
    Toriko oglądam już od dawna, ale bardziej wolę mangę, bo nie ma tam cenzury. Sama seria jest bardzo oryginalna i pomysłowa, a najśmieszniejsze, że kiedy ją oglądam nie raz głodnieje od patrzenia na całe to żarcie (takie chyba było zamierzenie autora/twórców anime). Fakt, seria jest kompletnie nierealistyczna i nie wiem po co autor opisuje różne „prawdziwe” zjawiska (np. na temat ludzkiej fizjonomii) czy statystyki (co ile kosztuje jenów, liczby ludzi biorących udział w eventach), skoro jego świat jest przepełniony taką iloscią absurdu, jak chyba żadna seria shounen przed nią. Ale trzeba przyznać, że ma on dużo fajnych pomysłów. Samo anime przyjemnie się ogląda, ma klimat i nawet fillery nie są takie męczące, bo wykorzystywane są ciekwe pomysły z zewnątrz (np. design potworów na podtawie rysunków fanów, zresztą całe anime jest dosyć „otwarte” na udział fanów). Główni bohaterowie też sympatyczni, a sam Toriko to miła odmiana od protagonistów typu od zera do bohatera, bo ten jest już uznaną w tamtejszym świecie postacią od samego początku (co nie znaczy, że nie zdobywa nowych umiejętności jak w typowym shounenie), a pozatym jest wiecznym, pewnym siebie (w pozytywnym znaczeniu) optymistą. No i nie należy zapominać o niesamowice bogatym i ciekawym wachlarzu postaci pierwszo- i drugoplanowych. Serię polecam wypróbować, bo na pewno nie ma shounenów o takowej, kulinarnej, tematyce.

    A tak na marginesie autor jest dobrym przyjacielem autora „One Piece” i było nawet parę kolaboracyjnych odcinków łączących te dwa uniwersa…
  • Avatar
    blob 30.12.2012 12:48
    Re: na ten moment
    Komentarz do recenzji "Girls und Panzer"
    Chodziło mi o to, że zdementowali plotkę (artykuł z gazety) iż druga seria powstaje akurat w tym momencie. Tego, że kiedyś powstanie nie zdementowali…

    A to duża różnica :P
  • Avatar
    blob 29.12.2012 21:40
    Re: na ten moment
    Komentarz do recenzji "Girls und Panzer"
    Trzeba przygotować się na niespodziewany drugi sezon.


    Którego rzekome powstawanie (a raczej plotka o nim) zostało póki co zdementowane przez samych twórców.

    Na razie chcą skonczyć ostatnie dwa odcinki, a kontynuacja, choć wielce prawdopodobna, w najbliższym czasie nie powstanie. News z ANN [link][link][/link]
  • Avatar
    blob 28.12.2012 19:28
    Re: Dobra seria
    Komentarz do recenzji "K"
    Choć oboje macie po troszę racji w powyższej wymianie zdań, nie da się zaprzeczyć, ze seria charakteryzuje się sporą chaotycznością (jest to ten typ fabuły gdzie najpierw jesteśmy bombardowani informacjami, a dopiero później są one powoli wyjaśniane). Jest to seria w której ani nie doszukasz się świetnie skonstruowanej intrygi, ani też jakiś wielkich niedopatrzeń w fabule. Ja uważam to anime za średniaka. A średniak to najlepsza ocena dla anime. Dlaczego? A no bo średniaki charakteryzują się tym, że mają największy rozrzut ocen. Dla jednych średniak może być genialny. Dla innych będzie syfem. Skąd to przypuszczenie? Taki dajmy na to Sword Art Online. Wielu jego przeciwników twierdzi, że to średniak wsród przygodówek. Jednocześnie wiele osób uważa anime za genialne :D Taka mała dygresja…

    PS: Zresztą nie ma co płakać, bo będzie druga seria, więc może dowiemy się czegos więcej…
  • Avatar
    blob 26.12.2012 23:32
    Komentarz do recenzji "Girls und Panzer"
    Argh! Dawno już nie oglądałem tak skrajnej serii. Z jednej strony abstrakcyjne założenie, a z drugiej kawał naprawdę dobrze wykonanego anime. Sympatycznie ogląda się tą serię z punktu widzenia okruchów życia (choć wiadomo, że to nie jest główne mięsko serii), a fan czołgów (czy popularnego World of Tanks) poślini się na widok precyzyjnie odtworzonych maszyn. Ciekawie patrzeć jak normalne bohaterki normalnie sobie żyją, socjalizują się, po czym w wolnym czasie wsiadają sobie do ponad 30 tonowych pojazdów i ostrzeliwują się w „sportowej” rywalizacji prawdziwymi pociskami bez strachu, że im, albo podziwiającym je cywilom, nie urwą łebków. Seria jednocześnie dostarczała mi tyleż rozrywki, co powodów do pukania się w czoło. Jak dla mnie GuP warte jest polecenia, ma ładną grafę i „adekwatną” wojskową warstwę muzyczną. Generuje dużo powodów do dysput (szczególnie ludzi interesujących sie taktyką :P), a także jest podstawą szeroko podziwianych filmików na Youtube, ale z kilku powodów (które tu i tam komentowałem już w tym wątku) nie uznam jej za serię tej jesieni (ku oburzeniu niektórych :D). A skoro dostaniemy z góra dwa odcinki więcej można już chyba anime spokojnie ocenić:

    7+/10 i więcej nie podciągnę Pirozkhi :P
  • Avatar
    blob 26.12.2012 20:16
    Re: ?
    Komentarz do recenzji "Btooom!"
    Swoją drogą zaglądałem do mangi i jest ona „trochę” ostrzejasza niż anime. Golizny jest więcej, a i np. scena gwałtu na koleżankach Himiko była bardziej „obrazowa”. Nie to żebym miał być z tego powodu zawiedziony, ale wydawało mi się, że już samo anime jest dosyć „pikantne” (trochę tak jak to miało miejsce z serią TV Berserk).
  • Avatar
    blob 26.12.2012 01:28
    Komentarz do recenzji "Sword Art Online"
    No właśnie. Najpierw było jechanie na samo SAO, teraz się okazuje, że pierwsza połowa serii była super, a druga kiepska. A mi się seria całości podobała. Choć świat SAO był może ciekawszy (walki z bossami, większa różnorodność „światów”), ale ALO był też ciekawy a swój sposób.

    Nie rozumiem też czepiania się „tego złego” w ALO. Był to typowy przedstawiciel tzw. wrednych glizd, który miał w widzach wzbudzać totalną niechęć w stylu „kiedy bohater mu wreszcie dokopie”. Czasem człowiek lubi zobaczyć jak główny bohater daje upust skumulowanej w sobie złości i  kliknij: ukryte 
  • Avatar
    A
    blob 24.12.2012 13:56
    Przekombinowane
    Komentarz do recenzji "K"
    Faktycznie, tak jak mówią moi poprzednicy anime charakteryzuje przerost formy nad treścią. Powstało chyba jako jakaś pokazówka możliwości animatorów lub eksperyment. Pierwszy odcinek był intrygujący (fajny klimat i muzyka), dalej jakaś tam intryga jest, ale im dalej w las tym ciemniej (a raczej gorzej w sensie fabularnym). Niektóre postacie da się lubić (np. Fire King, który ma genialnie dobrany głos, lub Neko, która, choć irytująca, jest chyba esencją bishoujo w anime i nie da się jej odmówić uroku), niektóre są denerwujące (szczególnie główny bohater, takie lelum polelum :P). Tak czy siak zawiodłem się, bo gdy swego czasu oglądałem zapowiedź to wydawało się, że szykuje się coś naprawdę grubego, a tymczasem dostaliśmy średniaka…

    Góra z 6/10
  • Avatar
    blob 24.12.2012 11:09
    Komentarz do recenzji "Sword Art Online"
    Wynika to wdg mnie z tego (nie czytałem Light Novel), że Asuna  kliknij: ukryte 

    Zamaskowano spoiler. Naprawdę tak trudno użyć tagu?
    Moderacja
  • Avatar
    blob 24.12.2012 01:06
    Re: Więcej nie znaczy lepiej.
    Komentarz do recenzji "Sword Art Online"
    SAO miało całkiem wysoki (budżet), było gwarantowanym sukcesem, można było zaszaleć.


    No to już macie odpowiedź na pytanie skąd tylu ludzi. Każdy chciał uszczknąć coś z popularnosci SAO, dlatego pchali się do tego jak pszczoły do miodu :P:P:P
  • Avatar
    blob 24.12.2012 01:01
    Re: 09.07.2012r. - 23.12.2012r.
    Komentarz do recenzji "Sword Art Online"
    Ciekawe, skoro SAO tak ci się nie podobało, to czemu mówisz, że przyzwyczaiłaś się do oglądania co tydzień nowego odcinka, z czego wnioskuje, że seria cię jednak wciagnęła? Jakis rodzaj masochizmu czy co? Ja jak mi się dana seria nie podoba, to ją po prostu odstawiam…
  • Avatar
    blob 23.12.2012 17:51
    Re: Więcej nie znaczy lepiej.
    Komentarz do recenzji "Sword Art Online"
    Albo istnieje tam podział pracy typu: członek zespołu przychodzi do pracy, podbija kartę pracowniczą, melduje sie i przełozony mówi mu rób to, bo aktualnie to ci przydzielamy (tak cię wylosował komputer :P) i to masz właśnie robić (trochę jak przy taśmie produkcyjnej i jej „sektorach”), albo po prostu zajmowali się kilkoma projektami na raz i gdy ktoś był aktualnie zaanagażowany przy czymś innym to dawano mu zastępstwo np. „ty Kazushi jesteś dobry a animowaniu oczy rzuć produkcje A, potrzebujemy cię przy produkcji B. Twoje miejsce zajmie Mifune” itd. A SAO wychodziło co tydzień więc na pana Kazushiego nie mogli czekać :)
  • Avatar
    blob 23.12.2012 16:46
    Re: Więcej nie znaczy lepiej.
    Komentarz do recenzji "Sword Art Online"
    No faktycznie, trochę sie podpaliłem, ale zrozumiałem, że poprzez nawiązanie do „chaotycznego” procesu produkcyjnego zarzucasz „chaotyczność” SAO, czego ja w tym anime nie uświadczyłem. A ty chyba napisałeś to sobie od tak po prostu :) Inna sprawa, że Japończycy to ułożony naród jeśli chodzi o organizację pracy, więć na pewno z góry był ustalony jakiś plan i porządek, więc gdy ktoś się w ekipie zmieniał szybko wiedział co ma robić…