x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Mind (Over) blown!
Już na początek fajne wprowadzenie, w obliczu zamknięcia serwera gry MMORPG w którą grał przez ostatnie 12 lat (prawdopodobnie, bo tyle lat ma gra), główny bohater nostalgicznie patrzy wstecz na swoje dokonania i przygody w owym świecie (moim zdaniem takie fajne puszczenie oka w stronę hardcorowych graczy). Zamiast jednak ostatni raz wylogować się zostaje w tymże świecie na stałe(?)... I tak oto spełnia się sen geeka, bo w świecie w którym był nikim (albo inaczej było to typowe „praca‑dom”), tu jest kimś. I to kim! Uwielbiam gdy bohaterowie to wymiatacze (mam tylko nadzieję, że będzie miał godnych przeciwników).
Trzeba przyznać, że twórcy nawet zgrabnie tłumaczą pewne kwestie fabularne. Już od razu dostajemy odpowiedź dlaczego bohater jest taki pochytany (mimo znalezienia się w nietypowej sytuacji): jest dorosły i ma pracę, więc ma juz jakieś określone miejsce w społeczeństwie, można toteż założyć, że jest w miarę poukładany. Ponadto spędził w grze ostatnie 12 lat, stała się dla niego drugim (jeśli nie prawdziwym) domem, więc trudno żeby nie wiedział co i jak. Aha, no i na dodatek był Guildmasterem. To zobowiązuje :P Może nawet i przyjdzie czas na refleksję nad swoim losem, ale na razie podoba mi się jak zachowuje się nasz protagonista. Próbuje racjonalnie przemyśleć w jakim położeniu się znalazł, sprawdzając po koleii co może a co nie i jakie ma możliwości/co zostało mu ze świata gry. Może scena „macania' była trochę fanserwiśna, ale po pierwsze bohater miał uzasadniony powód żeby to zrobić (a jakże!), a pozatym powiedźcie szczerze, mało kto mógłyby się na jego miejscu oprzeć :P
No i te wszystkie fajne motywy: to czym „włada' bohater to efekt grindowania przez ostatnich 12 lat, więc nie wzięło się znikąd. Robi wrażenie: potężna, wielopoziomowa siedziba, paczka pół‑demonów na usługach, ominpotentna różdżka, baa ma nawet sługusów jaszczuroludzi! Można tylko się zastanawiać jakież wyzwania postawią przed tak potężnym głównym bohaterem scenarzyści, choć sądząc po OP, będzie się działo.
W warstwie artystycznej jest bardzo dobrze. Nie jest to najwyższy poziom, ale animacja, design postaci czy potworów robią wrażenie (podoba mi się zróżnicowana „ekipa strażników” naszego bohatera). Chwytliwy OP i typowe mroczne chórki w trakcie trwania odcinka. Nie jest źle…
A nawet jeśli wszystkie te argumenty do kogoś nie przemawiają to główny bohater jest liszem. L‑I-S‑Z-E‑M!!!
Ogólnie cud, miód i orzeszki, a ja juz wypatruje następnego odcinka…
Natomiast muszę przyznać, że po CD spodziewałem się czegoś gorszego. Przynajmniej nie jest to auto‑drop…
Re: koniec czekania
Jest jest. Dziś już nikt tak nie rysuje postaci. Mi od razu seria powiała nostalgią. Coś takiego można spotkać m. in. w serii Dororon Enma‑kun Meeramera, czyli odpicowana grafika, ale oldschoolowa dusza. Zresztą są też drobne detale (o np. Ushio ubrany w katanę na niektórych ujęciach, a katany były modne raczej w latach 90‑tych). Ja też dobrze tą serie wspominam wiec bedę oglądał z przyjemnością…
PS: Nie zdziwię się jeśli główny bohater okaże się kobietą, bo nawet sylwetkę ma kobiecą…
Odc. 13
Twórcy to chyba trolle skoro filozoficzną serię kończą filozoficznym epilogiem (w myśl zasady „z materiału na 3 minuty zrobili cały odcinek”).
Ech i jak tu oceniać taką serię? Warsztatowo było gut, głębia była, seria chciała coś tam przekazać, tylko czemu pozostawiła we mnie niesmak? Po prostu przerost formy nad treścią, a mi pozstaje ocenić Fejta na 6/10, tak jak pierwszą halbę, choc odnoszę wrażenie, że to i tak za wysoka ocena…
Jak już było mówione wiele razy DanMachi to jedno z większych zaskoczeń sezonu. Myślałem, że będzie to kolejna seria ecchi ze sztampowymi bohaterami a tu takie coś. Chciałoby się drugi sezon, oj chciałoby…
9/10
Re: panny nieroztropne
Ostatni odcinek też był niczego sobie, poza „epilogiem” kliknij: ukryte fajnie niezrównoważone te laski skoro wszystkie zostały na wyspie, licząc na to, że Yujii którąś zapyli (chyba się czepiam, „oczywiście” że chodzi „uczucie”).
Jest jeszcze coś takiego jak miłość do drugiej osoby, nawet mimo braku więzów krwi i bez podtekstów seksualnych (no bo jak „wiadomo” gejostwo to zaraz z seksem się musi kojarzyć ;D). Taka szczera, rodzinna. Chłopaki może i taką „miłość” prezentują, ale to Japonia więc człowiek nigdy nie wie co im w głowie siedzi. Ja po prostu widząc ich relacje czuje się, hmm jak by to nazwać, „nieswojo”. Powiedzcie szczerze, troche to „boys love” podchodzi, zwłaszcza gdy panowie wykazują pewne kobiece cechy (Yu‑chan! Yu‑chan! i zalewanie się łzami). Niech sie jeden z tą fioletową spiknie, drugi z Tepeszową i będzie git :D Przynajmniej dla mnie…
PS: Oj tak animacja jest przednia, a te wszechobecne ruiny naprawdę budują klimat…
?
Że niby po „come on” przecinek? Gościu śpiewa to jednym tchem więc w tym wypadku przecinek raczej nie pojawia się, przynajmniej wynika tak ze słuchu (musiała by być krótka przerwa po „come on”, bo gramatycznie może być albo tak albo tak). Chyba, że chodzi ci o coś innego co napisałem…
Tak też mnie każdorazowo ciary przechodziły i za każdym razem słuchałm w całości. Zresztą obraz też się fajnie z kawałkiem komponuje.
Jeśli chodzi o OP to nie wiem czemu ale zawsze gdy Tep(sz)owa tanćowała to każdorazowo patrzyłem jak zahipnotyzowany. A później się chopy obściskują to już ble…
PS: Warto to podkreślić: jeden z najlepszych ED jakie słyszałem w ostatnim czasie. Znakomicie pasuje i buduje klimat serii. W mojej opinii robi to lepiej niż OP a to rzadko się zdarza…
Re: Żal...
No tak, a kto jest grupą docelową? Ludzie z depresją? Bo jeśli tak to niedobrze, bo tylko im się pogłębi…
Zgodzę się w kwestii doboru bohatera, bo wiadomo że nie wszyscy mogą być wymiataczami itd. Czasem trzeba pokazać cos innego. Natomiast mnie osobiście tacy bohaterowie irytują, bo człowiek „męczy się” razem z nimi w trakcie seansu. A ja tam jednak wolę gdy anime jest bardziej rozrywkowe :P (chyba, że seria jest ogólnie mroczna, ale w takowych raczej nie ma takich gołosłownych bohaterów jak Shirou).
A co do eroge… z ciekawości (taaa, jasne :P) poszperałem trochę w necie i uff, trza przyznać, że działo się tam (trochę inaczej patrzę teraz na tę serię :P).