x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Re: Ech..
Traktujesz moją wypowiedź zbyt dosłownie… Jaka różnica czy napisze ci 5 czy 1 km. Sens wypowiedzi pozostaje ten sam czyli naginanie scenariusza w tej przecież skadinąd „realistycznej” serii (przynajmniej to próbują nam momentami wmówić autorzy, bo po co te wszystkie wstawki o sztuce wojennej, taktykach, czy konstrukcji czołgów) ...
Moge ci zagwarantować, że nawet jakby te pociski ważyły kilogram, to po przerzuczeniu 30 takich laski nie miałyby sił. Tu mogę sie mylić, ale jest też chyba coś takiego jak minimalna waga pocisku czołgowego, bo inaczej nie działałyby jak trzeba… Nie zapominajmy też, że w anime mieliśmy czołgi typu Tygrys czy nawet ten Maus, a tam nawet po rzekomym zbiciu wagi (Tygrysa ważył chyba z 50 kg) pociski i tak ważyłyby swoje. Zresztą czołgi są „prawdziwe” nie? A więc wątpie, żeby wszelkie przekładnie i dźwignie chodziły jak masełko (zwłaszcza, że są to stare maszyny, niby odnowione, ale na pewno zawodne). Ręce by im odpadały po pięciu minutach użytkowania… Nie proszę o wiele, wystarczyłoby mi, żeby autorzy pokazali, że te dziewczyny naprawdę są zmęczone tymi wszystkimi czynnościami (choćby po tym jak już im adrenalina opadnie)...
A to, że gdyby trochę „konsekwencji” to dawno by jej już łeb urwało (albo by chociaż wypadła z czołgu), jeśli nie od odłamków, to od zwykłej fizyki, gdy czołgi ostro hamowały, manewrowały lub były po prostu obijane pociskami. Chcesz przykładów? Ostatni odcinek, pociski obijają wieżyczkę metr od głowy bohaterki. Czołg bohaterki jest ostrzeliwany tak, że rzuca nim na boki, aż się rozsypuje (to tak apropo wagi pocisków, nieszkodliwe, wcale…). Jest jeszcze kwestia rezonansu, siły odrzutu, czy po prostu ogłuszającego hałasu wybuchów. Tak jak bohaterki, w „realnym świecie” mogą zachowywać się chyba tylko pozbawieni strachu psychopaci… nawet jeśli jest to rzekomy sport. Widziałeś kiedyś kierowców rajdowych wystawiających przy 100 km/h łeb przez okno? (inna sprawa, że są przypieci pasami). Ba, przecież te czołgi się wywracały przy pełnej prędkosci, te dziwczynki już dawno by miały poskręcane karki albo przynajmniej złamania czy guzy. Albo przynajmniej astmę od wszędobylskiego pyłu…
Tak właśnie. Ale w sumie wolałbym kobiety… Swoją drogą, serii o czołgistach chyba nie było w historii anime. Może ktoś wie coś więcej?
Proszę cię chyba nie mówisz poważnie? Zwykłe dziewczynki, które równie dobrze mogłyby sadzić kwiatki jako hobby (zresztą jedna zajmuje się ikebaną). Dorośli faceci sikają ze strachu na ćwiczeniach wojennych, mimo faktu, że przecież to „tylko” ćwiczenia. Chyba jesteś niepoważny jeśli uważasz, że zwykłe uczennice poradziłyby sobie w takiej sytuacji (wrzucone do klaustrofobicznych kabin prosto w wir, mimo, że udawanej, to jednak zawsze wojny) bez problemu (hałas pocisków, uczucie zaszczucia). Zresztą znamy wiele sytuacji w sporcie (wystarczy poczytać gazety), gdy sportowcy (a tym bardziej dzieci) nie poradziły sobie z presją i np. załamywały się psychicznie. A nie powiesz mi, że ciągłe przerzucanie pocisków, przymus szybkiego podejmowania decyzji, od których zależy dobro drużyny, to nie sytuacje stresogenne… Tak, dziewczyny traktowały to jako sport, ale później dochodzi jeszcze czysta rywalizacji no i kliknij: ukryte widmo zamknięcia szkoły. Nie, dla nich na pewno nie było to wszystko stresujące…
Skoro zamiast kobiet wolisz oglądać dzieci, to chyba z tobą coś nie tak… Zresztą już wielokrotnie mówiłem o tym, że dla mnie dziewczynki w czołgach to po prostu abstrakcja sama w sobie… Mamy wiele anime o mechach, z multum nastolatków, ale tam możemy przynajmniej założyć, że owe mechy są przystosowane do swoich użytkowników, a tu dostajemy „prawdziwe” czołgi ze wszystkimi ich właściwościami…
Właściwie to powinienem se dać spokój z komentowaniem tej serii, bo ona mnie nie przekonuje i basta, ale jak widzę jakie bzdury niektórzy tu wypisują, to nie mogę pozostać obojętny…
Re: Ech..
Mnie wkurza to radosne traktowanie wojaczki. Te niby nie raniące pociski… skoro to takie bezpieczne, to czemu bohaterki co chwila pytają się czy wszystko w porządku, bynajmniej nie z grzeczności, bo i pożary były i zgniecione czołgi. Już pal licho te jeżdzące po sobie maszyny i nawet wymiany ognia typu trafiła z 5 km, bo tak chciał scenarzysta, nie trafiła z 5 m, bo tak chciał scenarzysta (rozumiem bitwy są nieprzewidywalne i nawet znane osobistości, które wiele razy wiwijały się śmierci, jak pokazała historia ginęły czasem wręcz przypadkowo vel Czerwony Baron). Dla mnie brak realizmu to: gówniary ubrane w szkolne mundurki żonglujące ciężkimi pociskami, naprawiajace w biegu czołgi i wystawiajace łeb w środku ostrzału, bo lepiej widać. Swoją drogą jak na skromne i „zwyczajne” nastolatki są „całkiem” odporne na stres związany z jazdą w klaustrofobicznych kokpitach ostzeliwanych ze wszystkich stron (tego nie wiem z doświadczenia, ale podobno niejednego twardziela niszczyły psychicznie odgłosy panującego wokół w czasie ostrzału). Nie panikują, momentami tylko reagują lekkim niepokojem. Te ich radosne: przecież to zabawa! Aktywność polekcyjna! Trochę popiszczą, pośmieją się i otrą z buzi sadzę. Rozumiem w konwencji tkwi siła serii, bo to przecież ma być rozrywka, traktowanie wszystkiego z dystansem i inne ple ple, a i jescze można się trochę militariami poekscytować. No ale bez przesady!
O ile ta seria byłaby dla mnie lepsza, gdyby zamiast tych gówniar wstawić już nawet 20‑paru letnie, sprawne fizycznie laski. Ani by nie trzeba rezygnować z komediowych akcentów, ani z obyczajówki. No tak, ale wtedy seria straciłaby pewnie sceny typu „śpiewamy Katiusze”... Oglądałem wiele serii i choć nie zawsze jestem konsekwentny w ich ocenie to są pewne „granice abstrakcji”, po przekroczeniu których anime staje się dla mnie po prostu wkurzające…
Nie jestem haterem GuP, bo jednak serię obejrzałem w całości, ale nigdy nie zrozumiem zachwytów nad nią. Albo po prostu wciąż nie dociera do mnie, że posród nas, „twardo stąpajacych po ziemi” (jakież to nierealistyczne! Tożto bajka! Idź lepiej kopać kartofle albo oglądać film o wojnie w Iraku czy prostytucji wsród nieletnich, bo to jest prawdziwy świat!), „life is brutal and full of sadness” Polaków, są ludzie tacy jak Slova, którzy potrafią się cieszyć z tak abstrakcyjnych serii jak dzieci :P
Kolejne interesujące anime wiosny 2013, która zapowiada się na naprawdę atrakcyjną dla fanów akcji zarówno w klimatach fantasy jak i sci‑fi (po dosyć ubogiej pod tym względem zimie).
Nikt nigdy do końca nie przewidzi popularności danego anime. Natomiast są pewne rzeczy, które się w Japonii zawsze dobrze sprzedają, więc można spróbować na nie postawić. Modele mechów (lub innych militariów) czy dziewczynki w szkolnych uniformach to jedne z tych rzeczy. Chcesz powiedzieć, że realizm jaki twórcy zastosowali w przypadku odwzorowań czołgów jest przypadkowy? GuP jest orginalne, bo faktycznie czegoś takiego chyba wcześniej nie było (anime o tematyce czołgów), ale nie wydaje mi się, żeby twórcy byli „bardzo zaskoczeni” popularnością swojego anime…
Tak? Za to ty to typowy przedstawiciel fanboyów. Wrzucasz wszystkich do jednego wora…
Re: Ehh...
Re: skąd się wzioł ten akki
PS: Właściwie smutne dla naszych bohaterów może byc też to, że prawdopodobnie gdyby nie ich beśpośredni wpływ w sprawy szczurów (pierwsze odcinki), być może Squera nigdy by nie stał się tym kim się stał tzn. nie zaczął by planować swego przewrotu
Re: skąd się wzioł ten akki
PS: kliknij: ukryte Swoją drogą Saki i Satoru też baraszkowali ze sobą gdzieś w przybliżonym czasie, ale z tego akurat dziecko nie wyszło :P
Szkoda...
Szkoda, bo naprawdę liczyłem na te serię. Ma wszystko czego dobra seria fantasy może potrzebować: w miarę fajne postaci, ciekawą grafikę, trochę walk i dramatu, kiełkującą miłosć (choć od początku już „nakierunkowaną”), klimat i muzykę, uniwersum i nawet rozbudowane „strony konfliktu” w postaci kilkunastu ludzkich i demonicznych państw (razem z ich przywódcami/arystokratami/intrygantami), a nawet ciekawy jak na fantasy meta‑pomysł fabularny: za pomocą technologii, ideii liberalizmu i odpowiedniego zarządzania oraz nauczania, a nie siły, zróbmy pokój na świecie. Czego chcieć więcej :P
Albo nieudany eksperyment, albo z założenia animacja mająca promować nowele.
6/10
Nie odmówię serii wrażeń audiowizualnych, bo te stoją na bardzo wysokim poziomie.
GuP jest idealnie wymyśloną maszynką do zarabiania kasy. Modele czołgów do kolekcjonowania czy słitaśne lolitki do kochania (żeby nie było, perwersji tu nie ma, ale od razu wiadomo o co chodzi z tymi 15‑latkami w krótkich spódniczkach) kupiły lub kupią serca wielu osób. Ideał. Po komentarzach widać, że wielu już to „kupiło”. Ja nie. Seria, choć oglądało mi się ją przyjemnie nie powiem (myślę, że to ten pozytywny klimat), jej konwencja (dziwczynki w czołgach) i to jak owa konwencja została przedstawiona do mnie nie przemawiają…
Mój komentarz zapewne nie przystaje do zachwytów pozostałych użytkowników. Nie chcę nikomu obrzydać tej serii, zachęcam do obejrzenia, bo warto spróbować (znając życie większość i tak będzie zachwycona, tak jak moi poprzednicy). Po prostu tak dziwacznej i kontrowersyjnej „szeroko‑komentowanej” serii, której fenomenowi, choć go rozumiem (patrz wyżej), nie mogę przyklasnąć, dawno już nie było…
M vs A
Podsumowując: manga świetna (szczególnie w najnowszych chapterach) zwłaszcza jeśli ktoś lubi mocno rpg‑owate anime, a i fabuła coraz ciekawiej się rozkręca. Anime trochę gorsze, choć na pewno jego bardzo mocną stroną jest ścieżka dzwiękowa, która dodatkowo buduje klimat, a tego w mandze nie uraczymy :D
PS: Z tego co się orientuję adaptację od początku kwietnia czeka przerwa, aby autor mógł nadgonić trochę z mangą (fillerów nie będzie). Może to poprawi jakość adaptacji, a sądzącac po tym co szykuje nam autor w nadchodzących chapterach, takowa poprawa naprawdę się przyda :P
Ehh...
Ehh Japonio…
Re: Znakomite
Z drugiej strony nie uważam, żeby ta seria potrzebowała większego budżetu. Wydaje mi się, iż prezentuje o wiele wyższy poziom niż spora część anime, a jej styl (zarówno graficzny jak i ogólny feel) jest niepowtarzalny…
Ja zakochałem się w Kemono… i od czasu do czasu patrzę w serwisach typu ANN, czy aby przypadkiem nie ruszyła kontynuacja. Niestety, tak jak w przypadku np. Juuni Kokki prawdopodobnie nigdy nie będzie nam dane zobaczyć zamnięcia całości w formie animowanej :(
Re: eeee?
Niespotykane anime.
Dziwne były też dla mnie niektóre zachowania bohaterów. Otóż, jako istoty obdarzone nieograniczonymi mocami psychokinetycznymi powinni teorytecznie wychodzić z opresji w każdej sytuacji (pomijam wszelkie „efekty uboczne” tych mocy). A jednak wielokrotnie nasi bohaterowie zdawali się nie korzystać wogóle ze swoich możliwości (w jednej chwili rozprawiali się z setką wrogów, w następnej błądzili po lesie). Chyba, że mamy tu po prostu syndrom „nadmiaru bogactwa”, czyli multum możliwości, a jak przychodzi co do czego to nie wiadomo za co się brać :D To tak dygresja, ale nie winię za to autorów (może poza paroma wtf?), bo przecież trzeba jakos fabułę ciągnąć.
Bohaterowie: wbrew wielu pozytywnym opiniom, ja za Saki (główną bohaterką) nie przepadałem. Lansowana jako postać ponadprzeciętna (zwłaszcza przez swoją babcię) wielokrotnie, gdyby nie pomoc co bardziej ogarniętych bohaterów (mój ulubieniec Satorou, zwłaszcza w pierwszych odcinkach), nie pożyłaby długo. Jej moce psychokinetyczne były chyba umowne (a raczej nikłe), bo w większości sytuacji nie robiła praktycznie nic. Polubiłem też Kiromaru, unikatowego przedstawiciela swojego gatunku (choć jego rola dopiero zaczyna mieć znaczenie w ostatnich odcinkach). Cała reszta postaci też ciekawa (zwłaszcza pozostali z „paczki” naszych bohaterów), ale ich role wraz z rozwojem fabuły są coraz bardziej umniejszane (mają duży wpływ na rozwój naszych bohaterów, czy całość fabuły, ale mają po prostu mniej „czasu antenowego”).
Grafika bez fajerwerków, ale klimatyczna i stylowa, wręcz charakterystyczna i niepowtarzalna. Duuużo przemocy, krwi (flaków mniej) i pękajacych jak dynie (lub ginących na różne inne sposoby) nieszczęsników. Twórcy się tu nie patyczkują. Muzyka tylko podkreśla tajemniczy i niepokojacy klimat serii. No i coś co rzadko się zdarza: brak OP.
Seria kończy się wdg mnie satysfakcjonująco, raczej nie pozostawia niedosytu (moze raczej niezadowolenie, że już się skończyła :P). Tak jak ktoś wcześniej tu powiedział, odcinki tak wciągają, że się człowiek dziwi, że tak szybko mija przy nich czas…
Łoch ale siem rozpisał, ale myślę, że pisać jest o czym. Polecam, bo to bardzo intrygujące anime, ale pewne naznaczone przeze mnie mankamnety powodują, że serii nie ocenię maksymalnie.
8+/10
Re: Piękne.
Re: Porządne
Według mnie w serii większość postaci nie była ciekawa ze względu na to jakie były, ale co każda, mniej lub bardziej, wnosiła, jako archetyp osobowości, czy, co dla mnie ważniejsze, co wnosiły tym co mówiły. Chodzi mi tu o te ich monologi np. Makishima rozmawiający ze swoimi „podopiecznymi”, czy ten profesor żyjacy w samotności, pomagający Kogamiemu, czy nawet rozmowa Ginozy z ojcem. Myślę, że to jest najwartościowszy element co poniektórych kreacji bohaterów, bo choć same postaci orginalne może nie są, to to co niektóre z nich mówiły w „wolnych chwilach” skłaniało (przynajmniej mnie) do refleksji. I nie mówię tu o jakiś „mądrych” wywodach, tylko czymś, co jest z reguły ogólnowiadome, ale powtórzone nawet któryś tam raz z koleii mimo wszystko skłania do refleksji. Można powiedzieć, że autorzy się po prostu mądrują, ale chyba lepsze to niż n‑ty wywód o przyjaźni czy miłości, jakie prezentuje nam 90% anime ostatnimi czasy…
Warte zobaczenia
PS: Mimo wszystko w swojej naiwności myślałem, że ta historia skończy się jednak inaczej, ale Japońce to Japońce :P (liczy się przekaz i takie tam…)
No i koniec!
Kawał dobrego sci‑fi (coraz większa rzadkość dzisiaj), nie‑taka‑znowu‑odległa‑czy‑nieralna wizja przyszłości w której społeczeństwo jest kontrolowane przez odgórny system, w stylu serialu o policjantach/detektywach. Wciąga, daje do myślenia, nie pozostawia obojętnym (seria stawia sporo pytań na temat funkcjonowania społeczeństwa i człowieczeństwa). Niezbyt orginalni, ale sympatyczni, dający sie lubić bohaterowie (nawet naiwna z natury główna bohaterka się wyrabia w trakcie trwania serii). Ciekawy, charyzmatyczny „główny zły” plus kilku pomniejszych, „intrygujących” psychopatów jako uzupełnienie. Graficznie wyższa półka (nie najwyższa, ale widać tu forsę), świetnie dobrana muzyka (zwłaszcza oba OP i pierwszy ED). Elegancka, klimatyczna, przemyślana seria. Widać tu jakość, a ponadto seria jest utrzymana cały czas w poważnym (można nawet powiedzieć mrocznym) tonie i fanserwis tu nie istnieje (oj, jak ja to lubię!). Oczywiście, jak wszystko, drobne wady też są (np. niektóre wybory bohaterów czy ich zachowanie w pewnych sytuacjach, ale wydaje mi się iż zależy to od osobistych odczuć widza), można się doszukać tu i tam paru niedomówień, ale nie ma przecież serii doskonałych. Zakończenie w stylu kliknij: ukryte „koło się zamyka” pozstawia niedosyt, ale z drugiej strony zgrabnie zamyka fabułę (choć oczywiście pozostawia furtkę dla kontynuacji). Tak czy siak trzyma poziom od początku do końca.
Moja ocena 9+/10 i gorąco polecam, zwłaszcza jeśli ktoś lubi takie klimaty…
Re: Deterioracja
Hmm, właśnie, czy było to mówione (nie pamiętam)? Czy jest po prostu w domyśle „czystej krwi” wilkołakiem? Bo jeśli tak, znaczyłoby to, że miał ludzkich rodziców (bo raczej nie dwóch Wolf‑Man'ów, skoro musiał radzić sobie sam), a więc jego Wolf‑menizm jest nabyty (klątwa?). Tak jak mówisz pewnie miało to znaczenie w przypadku Ame i Yuki, skoro byli Wolf‑Manami pół krwi to i panowanie nad przemianami/dziką naturą mieli gorsze no i Ame nam przepdał w głuszy, a Yuki była bardziej „ułożona” po matce, ponadto pomogło jej otoczenie/chłopak/szkoła i pozostała człowiekowata :P
(swoją drogą nie wiem czy „wilkołak” to odpowiednia nazwa, bo zauważyłem, że Japońce często stosują wyraz Wolf‑Man, zamiast Werewolf, a to chyba jest różnica, bo Wolf‑Man może się zmieniać w wilkołaka i zwykłego wilka kiedy chce, a zwykły wilkołak na ogół nad tym nie panuje i ponadto w zwykłego wilka nie może sie zmieniać, przynajmniej w mainstreamowej wersji)
PS: A jeszcze taka mała ciekawostka: w Japonii wilki traktuje się życzliwie (choć ostatni naturalny zdechł bodaj w 1905 roku), ponieważ m. in. pomagały rolnikom, gdyż polowały na dziki i jelenie. Pamiętacie scenę gdy miejscowi narzekają na dziki niszczące plony? Nasi bohaterowie, z wiadomych względów, takich problemów z uprawami nie mają :P
Re: Deterioracja
A jeśli chodzi o utratę kontroli kliknij: ukryte męża Hanny, mi sie wydaje, że mówi o tym scena jak przeczytała ten list zostawiony przy zakupach, że po dziś dzień nie wie co się stało z jej mężem, że możliwe iż to „fakt powiększenia sfory obudził w nim instynkty łowieckie” (czy jakoś tak powiedziała, nie pamiętam, tak czy siak chciał zdobyć pożywienie dla dzieci i żony, gonił ptaka i wpadł do kanału :P, więc chyba nie można tu mówić o kontroli nad sobą, przecież zrobił zakupy, to po co ta szopka z polowaniem, może chciał się pochwalić jak pies przynoszący upolowaną kurę?)
Re: Słabe
Re: Deterioracja
A na obejrzenie filmu czekłem długo i ze zniecierpliwieniem, bo był wychwalany pod niebiosa i muszę przyznać, że się nie zawiodłem (poza zakończeniem rzecz jasna). Ciepła i sympatyczna obyczajówka z elementami fantasy(?), z piękna szatą graficzną (no, można się przyczepić do wyglądy postaci, ale taki jest zdajsie styl autora filmu) i muzyką, od której niektórych mogą odstraszyć elementy tzw. „furry”, kliknij: ukryte zwłaszcza scena łóżkowa, lub kemono jak kto woli (kto nie wie wpisać na google, choć lwia część Tanukowiczów to ludzie oświeceni w wielu tematach, więc chyba nie będzie tu problemu :P), na które to spora grupa osób reaguje z niechęcią lub wręcz nabożną nienawiścią (ja tam nie mam nic przeciwko).
Jak dla mnie 8/10
Re: 21
Re: Odcinek 19
Taki zabieg przydałby się niektórym seriom (Naruto i inne tasiemce) :P